Fifty Fathoms - ustalmy fakty
W 1953 roku zadebiutował jeden z najważniejszych, przynajmniej moim zdaniem, zegarków - Blancpain Fifty Fathoms. Dla mnie, a co za tym idzie na stronie www.timeandwatches.pl , zegarki Blancpain Fifty Fathoms są zawsze pierwsze, zaś Rolex Submariner to swoisty wzór do naśladowania (często faktycznie naśladowany).
Jakby dziwnie to nie brzmiało, to jedno nie wyklucza drugiego. Model Fifty Fathoms zniknął z rynku na kilkadziesiąt lat, a w tym czasie Rolex ulepszał, dopieszczał i poprawiał stale oferowanego Suba, którego dziś śmiało mogę nazwać najbardziej “dopracowanym prostym zegarkiem na świecie”. Blancpain przywrócił swój model po roku 2000, jednak nigdy, przynajmniej do tej pory, nie zdetronizował Submarinera.
Często to co pierwsze, wcale nie staje się najszerzej stosowanym. Dokładnie tak było z.. kasetami video - Betamax został wyparty przez pokazany później VHS.
Historycy zegarmistrzostwa nienawidzą mojej dogłębnej wiedzy o FF!
Wiesz jak to jest? szukasz jakiejś informacji, dajmy na to: “czy persymonę można jeść ze skórką?”. Wpisujesz zapytanie w wyszukiwarkę, otwierasz link w nadziei, że tam będzie odpowiedź i zaczynasz kląć pod nosem. Zanim sprawdzisz czy można jeść tę skórkę musisz dowiedzieć się skąd pochodzi kaki, kiedy pierwszy raz znalazło się na etruskich naczyniach i jak wygląda (w sumie to wiesz jak wygląda, bo leży obok). Dopiero na końcu artykułu autor napisał zdanie “Tak, persymonę można jeść ze skórką”. Dzisiaj w internecie nie chodzi o to, by przekazać informację, a o to, by pozyskać widza i utrzymać go jak najdłużej “na stronie”. Dlatego też ten akapit ma clickbaitową treść, a historię przedstawiam w sposób rozmyty.
Historia Blancpain Fifty Fathoms jest ciekawa i jednocześnie odrobinę mglista. Jak napisałem wyżej - dla mnie i dla wielu innych osób zainteresowanych zegarkami, FF był pierwszym współczesnym zegarkiem do nurkowania. Przez współczesny rozumiem tu, że spełnia on kryteria, które zostały stworzone dzięki pomysłom ludzi faktycznie nurkujących i wyłoniły się z głębin dzięki metodzie prób i błędów. Przykładem archaicznego zegarka do nurkowania jest Omega Marine, która była stworzona jako zegarek do wykorzystywania pod wodą, bo była uszczelniona, jednak nie oferowała nic więcej. Dopiero Fifty Fathoms i Submariner przyniosły rozwiązania oferujące coś więcej.
Jedna z opowieści, zawarta w materiałach prasowych od Blancpain, przedstawia sytuację w taki sposób - w 1950 roku CEO firmy został pan Jean-Jacques Fiechter, który był hobbystą pływania i nurkowania. To on dał marce impuls do stworzenia zegarka przygotowanego do wykorzystania pod wodą i dostosowanego do największych, osiągalnych ówcześnie, głębokości. Stąd nazwa Fifty Fathoms, czyli Pięćdziesiąt Sążni (anglosaskich), co przekłada się na 91-92 metry głębokości. W latach pięćdziesiątych podobno nie było jeszcze możliwości na zanurzenie się głębiej. Zegarek był bardzo duży - miał 42 milimetry średnicy, zabezpieczony przed działaniem pól magnetycznych i wyposażony w automatyczny mechanizm. Miał czarną tarczę i pierścień oraz wyraźne, powiększone oznaczenia, by być czytelnym pod wodą. Pierścień w pierwszych egzemplarzach można było zablokować po ustawieniu, jednak szybko zmieniono go tak, by działał wyłącznie w jednym kierunku.
Czy Jean-Jacques stworzył obrotowy w jednym kierunku pierścień, tego nie wiem. W materiałach na stronie producenta nie jest to wspomniane.
W wielu dyskusjach odnośnie narodzin dzisiejszych diverów przywoływany jest Robert Maloubier, który był francuskim tajnym agentem. On, wraz kolegą z oddziału Claudem Riffaudem, testowali nowoczesny sprzęt do nurkowania. Stworzyli oni koncepcję zegarka, jaki byłby dla nich przydatny podczas misji i szukali wykonawcy. I tu powstaje multiwersum. W jednym świecie zgłosili się do Blancpain, ponieważ francuskie firmy nie zgodziły się stworzyć czasomierza zgodnie z przygotowanymi przez nich założeniami. W alternatywnym dowiedzieli się o istnieniu zegarka Fifty Fathoms i zaadaptowali go do swoich potrzeb.
Ostatecznie, w obu światach, dość szybko Blancpain stał się wyposażeniem wodniaków różnych armii, a cywile mogli go kupić nie w luksusowych butikach, a sklepach ze sprzętem do nurkowania.
Później, na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku, Blancpain stopniowo przestał produkować Fifty Fathoms i skupił się na produkcji zegarków klasycznych, mechanicznych i wyposażonych w Wielkie Komplikacje. W tym okresie powstało kilka zupełnie innych FF - miały koperty o wydłużonym kształcie, a pierścień do nurkowania znajdował się w ich wnętrzach.
Czy Blancpain faktycznie był pierwszym “współczesnym diverem”? Ta sprawa nie do końca jest jasna. Team Rolex powie, że referencja 6202, czyli Turn-O-Graph z początku 1953 roku, była pierwsza, a Submariner w żaden sposób nie był zainspirowany modelem Fifty Fathoms. Z kolei Team Blancpain powie, że ”No jak to?! Przecież szpiedzy Rolexa przyszli nocą, zobaczyli Fifty Fathoms i voilà une montre”. Oczywiście sporom nigdy nie będzie końca, a historia była najprawdopodobniej znacznie bardziej skomplikowana.
1996 - jakieś dziwne te zegarki Fifty Fathoms
Od 1996 roku, sprzedawany był Fifty Fathoms, którego bezel był metalowy, z wypukłymi cyframi tworzącymi skalę nurkową. Oferowano go w wielu wariantach - trzy wskazówkowym, GMT, ze stoperem i wiecznym kalendarzem. Koperty były stalowe lub złote.
Przyznam się, że przez wiele lat po tym jak pierwszy raz miałem w rękach ten model, uważałem go za absolutnie szpetny i ile by nie kosztował, to w moich oczach wyglądał po prostu nieatrakcyjnie. Był to czas, gdy coraz więcej zegarków do nurkowania, głównie tych drogich, zaczyęto oferować z ceramicznymi wkładkami bezeli. Prawdopodobnie ta nowa technologia, taka ładna, kolorowa i wirtualnie niezniszczalna, była dla mnie punktem odniesienia, który sprawił, że Blancpain wydał mi się “nieświeży”.
Dziś, kilkanascie lat później, nabrałem przekonania, że Concept 2000 w wersji GMT, na bransolecie łączącej stal z gumą to mocna pozycja, szczególnie warta uwagi i zakupu spośród wielu ówcześnie produkowanych zegarków sportowych.
Blancpain Fifty Fathoms po pięćdziesiątce
Pierwsze zegarki Blancpain Fifty Fathoms trafiły do żołnierzy i do klientów niezwiązanych z wojskiem w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, to już wiemy. W 2003 roku, z okazji 50 rocznicy urodzin modelu, Blancpain wprowadziło do sprzedaży trzy krótkie serie - po 50 sztuk każda - wskrzeszające Fifty Fathoms. Nowoczesny bezel wykonano z szafirowego szkła, dzięki czemu współczesne modele stały się mniej podatne na starzenie i zyskały unikalny charakter i wyglądały świeżo.
Legenda marketingowa głosi, że za powrót Fifty Fathomsodpowiedzialny był niedawno mianowany CEO marki. Człowiek który wcześnie wstawał i dużo pracował, a wolny czas spędzał na nurkowaniu w egzotycznych wodach - pan Marc A. Hayek.. Poza pracowitością i hobby wspólnym z wcześniejszym kapitanem marki, wyróżniał się jeszcze jedną cechą - to potomek twórcy grupy Swatch.
Tak naprawdę było to po prostu 150 zegarków, które podzielono na trzy serie, wysyłane na różne rynki. Wiadomo, “mam limitowany zegarek, jeden z pięćdziesięciu” brzmi lepiej niż “mam limitowany zegarek, jeden ze stu pięćdziesięciu”. Podobno cena na metce przekraczała wtedy 14 000 dolarów, czyli była naprawdę kosmiczna. W 2008 roku - pięć lat później - Submariner kosztował 6000 USD, co przyprawiało wiele osób o migotanie przedsionków.
Szybko wyprzedano wszystkie egzemplarze, a marka rozpoczęła produkcję seryjną. Model standardowy miał od tej pory średnicę 45 milimetrów. Z czasem pojawiły się wersje specjalne, które miały średnicę 40 milimetrów. Pomimo doskonałej specyfikacji - zegarki były wodoszczelne do 300 metrów, spełniały wymogi normy ISO, miały kaliber o przedłużonej rezerwie naciągu itd., to przez wysoką cenę nie zdobyły nigdy takiego uznania jak Sub. Współczesny Fifty Fathoms stał się czymś w rodzaju “luksusowej zachcianki zamożnych” - wiadomo, że mało który Rolex Submariner poznaje morską głębię, bo jest kupowany dla szpanu. To jak nazwać wielokrotnie droższy model, produkowany przez niszową firmę, której nazwy nie zna przeciętny przedstawiciel klasy średniej?
Blancpain Fifty Fathoms 70th Anniversary
Dziś, po 70 latach od premiery oryginału, debiutuje model rocznicowy. Blancpain Fifty Fathoms 70th Anniversary powstanie w ilości 210 egzemplarzy lub jak to woli przedstawiać producent 3 seriach po 70 sztuk. Będą one dostępne do zamówienia w przedsprzedaży prowadzonej na stronie internetowej producenta.
Nowa seria limitowana wygląda z pozoru jak każdy inny Fifty Fathoms, z charakterystycznym czarnym bezelem, co jest zdecydowanie dobrą wiadomością. Kolejnym dobrym newsem jest to, że po raz pierwszy od lat zegarek będzie miał 42,3 milimetra średnicy i grubość 14,3 milimetra. Kto mierzył model w kopercie o średnicy 45 milimetrów ten wie, że nie jest to zegarek dla każdego. Dlatego mniejszy rozmiar jest w moich oczach kolejnym plusem.
Wodoszczelność określono jako “30 bar” co odpowiada 300 metrom. Oczywiście, to znacznie więcej niż jest realnie potrzebne, jednak wizerunkowo słabo by dziś wyglądało, gdyby ten parametr miał mniejszą.
Idąc dalej - model będzie sprzedawany z czarnym materiałowym paskiem typu NATO. Powstał on z tworzywa uzyskanego z poddanych recyklingowi sieci rybackich, które wyłowiono z morza. Producent w materiale prasowym deklaruje, że pasek można poddać dalszemu recyklingowi. Bardzo mi się podoba modne obecnie wykorzystywanie tworzyw odzyskanych ze śmieci wyłowionych z oceanów, szczególnie przy produkcji zegarków do wykorzystania w wodach. Takie materiały nie są w żaden sposób lepsze niż inne, stworzone ze śmieci z lasów, jednak fajnie zazębiają się i tworzą ładną historyjkę. Szerokość między uszami to mało popularne 21,5 milimetra.
Mechanizm w tym zegarku to Calibre 1315, który składa się z 227 części. Ma on 30,6 milimetra średnicy, 35 kamieni łożyskujących i aż trzy bębny, dzięki czemu jego rezerwa naciągu wynosi 120 godzin! Antymagnetyczność zgodnie z dzisiejszymi normami, zapewnia krzemowa sprężyna balansu. Werk otrzymał okazjonalny, rocznicowy wahnik, z wycięciem analogicznym do tego jakie stosowano w przeszłości. Mechanizm można oglądać przez dekiel z szafirowym szkłem.
Rocznicowy model Fifty Fathoms o wyjątkowym znaczeniu
Do tej pory nie napisałem o jednej rzeczy, a dokładniej o tym z czego powstała koperta. Zrobiłem to celowo, ponieważ zegarek z limitowanej serii będzie platynowy. Gdybym napisał o tym wcześniej być może nie utrzymałbym uwagi czytelników.
Platynę wybrano ponieważ w Szwajcarii funkcjonuje tradycja, że 70 rocznica ślubu to “platynowa rocznica”. U nas “wbija się platynkę” już po 55 latach małżeństwa, a na 70 rocznicę podobno mówi się “kamienna”.
Co tak naprawdę oznacza ta limitowana edycja?
Trudno powiedzieć, czy jest to jednorazowo wyprodukowany model, który stworzono, by uczcić jedną z zegarkowych ikon czy może zapowiedź nowej, super-luksusowej odmiany tego divera premium, która będzie stale obecna w kolekcji.
Prawdopodobnie, gdyby marka Blancpain zdecydowała się produkować tego platynowego divera seryjnie, to znalazłaby wielu chętnych do zakupu. Moim zdaniem mogłoby tak być ponieważ:
- 42 milimetry to doskonały rozmiar sportowego zegarka;
- model o takiej średnicy jest wierny oryginałowi - pierwsze zegarki Blancpain Fifty Fathoms produkowano w tym rozmiarze;
- jest na świecie wielu klientów, którzy chcą mieć Fifty Fathoms, jednak wariant stalowy jest dla nich za duży, a model bathyscaphe z jakiegokolwiek powodu im nie odpowiada, a dodatkowo mają środki, by kupić model platynowy;
- platynowe zegarki mają kilka nieoczywistych cech - są ciężkie, co podoba się wielu osobom, a dodatkowo nie rzucają się w oczy tak bardzo jak te ze złota;
- ponieważ jest to Fifty Fathoms, najdroższy i najbardziej zbędny tool watch na świecie!
Jak będzie naprawdę, to się jeszcze okaże. Pewne jest natomiast to, ze na najbliższe miesiące zaplanowano wiele imprez, które będą obchodami rocznicy. Skupią się ona wokół liczb 70, 20 i 10. Siedemdziesiątka jest jasna, dwudziestka odnosi się do 20 rocznicy wprowadzenia do sprzedaży współczesnej wersji Fifty Fathoms, a z kolei 10 odnosi się do dziesiątej rocznicy ekspedycji Gombessa V. Podczas tej “wyprawy” badano i fotografowano morze Śródziemne na głębokościach od 60 do 120 metrów. Zegarki Blancpain były oczywiście częscią tej misji.
Ja osobiście liczę na kooperację ze Swatch em, którą proponuję nazwać Blancpain x Swatch - Fifty Sfathoms w bioceramice i z plastikowym szkiełkiem. Jeśli takie zegarki Swatch powstaną, to w nocy poprzedzającej dzień premiery rozbijam namiot pod butikiem Swatch i czekam na swój egzemplarz
Serio, serio.