Już teraz firmy biorące udział w imprezie zaczynają powoli podsycać atmosferę, wypuszczając do sieci informacje o nowościach, które zobaczymy w przyszłym roku. My, jako branżowy portal, sukcesywnie będziemy prezentować gorące „newsy”.
Na pierwszy ogień idzie firma Montblanc, która zaprezentowała dwie nowe wersje modelu TimeWalker. Chronograf o sportowym rodowodzie nie zmienił się diametralnie w stosunku do starszych referencji, jednak oferuje kilka znaczących modyfikacji, wpływających na estetykę.
Tarcze typu „panda” oraz naniesiona na pierścień skala tachometryczna, to nie jedyne zabiegi poczynione przez projektantów. Najważniejszą zmianą jest pomniejszona o 2 mm koperta, ale o tym za chwilę.
Klienci do wyboru będą mieli dwie tarcze: czarną ze srebrnymi totalizatorami oraz srebrną z czarnymi, z wyjątkiem małego sekundnika, który jest srebrny. Rozmieszczenie układu wskazań jest analogiczne to poprzedniego modelu TimeWalker. Na godzinie 12 oraz 6 znajdują się liczniki od chronografu. Na 9 ostał się mały sekundnik, udekorowany logotypem producenta.
Datownik tradycyjnie spoczywa na godzinie 3, a jego tło jest zgodne z kolorem cyferblatu. Cyfry arabskie, indeksy oraz wskazówki (godzinowa i minutowa) zostały wypełnione substancją luminescencyjną. Na tarczy nie zabrakło również szlifu słonecznego. Te niewielkie detale naprawdę mocno wpłynęły na pozytywny odbiór nowych referencji, chodzi mi w szczególności o tarcze typu „panda”.
Jak wspomniałem wyżej, nowe referencje otrzymały pomniejszone koperty, o średnicy 41 mm. Dla przypomnienia, obudowa starszego modelu mierzy 43 mm. Taki ruch wydaje się co najmniej dziwny, tym bardziej że obecnie panuje tendencja do powiększania kopert.
Obudowę zaopatrzono w ceramiczny pierścień, na którego powierzchni naniesiono tym razem skalę tachometryczną, umożliwiającą pomiar prędkości. W poprzednim modelu mieliśmy do czynienia z obrotowym, bardziej nowoczesnym z wyglądu pierścieniem, służącym do odczytu godziny w drugiej strefie czasowej. Powiem szczerze, że dla mnie „funkcja” GMT jest bardziej użyteczna, jednak z kolei wygląd nowego bezela jest chyba bardziej spójny i atrakcyjniejszy wizualnie.
Stalowa koperta w większości jest zmatowiona, ale nie brakuje drobnych polerowanych elementów. Przyciski do obsługi stopera nie posiadają już czarnych dolnych obramowań, a szkoda, bo bardzo fajnie to wyglądało. Koronka również jest w całości koloru srebrnego. Oczywiście widnieje na niej gwiazda — logo Montblanc. Wodoszczelność pozostała niezmienna i nadal wynosi 100 metrów.
Co do mechanizmu, to najprawdopodobniej wskazówki będzie napędzać ta sama jednostka, co w przypadku wersji 43 mm, o oznaczeniu MB 25.07 (Valjoux 7750) z automatycznym naciągiem.
Czasomierz zestawiono z czarnym perforowanym paskiem, wykonanym ze skóry cielęcej, który świetnie podkreśla styl vintage. O jego jakość raczej bym się nie martwił, ponieważ firma słynie z wytwarzania skórzanych wyrobów o genialnej jakości i wzornictwie.
Modele trafią do sprzedaży w czerwcu przyszłego roku. Kwota, jaką trzeba będzie uiścić w kasie, to 3 625 USD. Myślę, że nowy TimeWalker Chronograph Automatic może być bardzo dobrze przyjęty na rynku. Rozbudowana stylistyka, dopracowane szczegóły, cena oraz niepodważalna jakość produktów ze stajni Montblanc jest mocnym argumentem, na tle najbliższej konkurencji.