Z pewnością wielokrotnie trafiłaś/eś w swojej skrzynce e-mail na wiadomość z próbą oszustwa. Na przykład taką, w której zachęcano Cię do podania danych wrażliwych i wpłacenia 100 dolarów na konto, co miało zagwarantować otrzymanie spadku. Obiecywany spadek zapisał ci w testamencie nieznany kuzyn ze strony matki, który żył w RPA i akurat dwa dni przed śmiercią, w obecności niżej podpisanego notariusza, przypomniał sobie o twoim istnieniu. Okazja życia, szkoda nie sięgnąć, bo jak wiadomo pieniądze nie leżą na ulicy..
Ja dostałem podobną wiadomość, na służbowy adres e-mail. Może nie była szyta aż tak grubymi nićmi, jednak wywołała u mnie uśmieszek politowania. Wiadomość wysłała kobieta, podająca się za przedstawiciela londyńskiej agencji marketingowej, której spodobała się moja wspaniała (wiadomo!) strona o zegarkach i chciałaby współpracować, zlecając mi recenzję zegarka Orient. Odruchowo miałem skasować tę wiadomość jednak.. była ona na tyle inna od wszystkich wcześniejszych scamów, które widziałem, że zacząłem się zastanawiać.
Zachowałem maksymalną ostrożność i podjąłem kroki mające pomóc mi ustalić czy właśnie ktoś mnie próbuje oszukać czy jednak prawdziwe jest moje wewnętrzne przekonanie, że Timeandwatches.pl to ekstraklasa i czytają ją nawet poza granicami kraju.
Nie klikałem w linki, bo nawet w audiobooku moich córek Róża uczy, że cyberprzestępcy nigdy nie śpią. Sprawdziłem czy istnieje taka agencja, okazało się - że tak. Sprawdziłem czy na “biznesowym fejsiku” istnieje profil osoby podpisanej w wiadomości - okazało się że istnieje. W ostatnim kroku sprawdziłem czy agencja ma połączenie z Orient Watch - okazało się, że też tak. Zdecydowałem się odpisać, nie podając na tym etapie żadnych danych.
Siedem dni i trzydzieści pięć wiadomości, dwa telefony z agencji celnej i jedną wideorozmowę później, kurier przyniósł mi nowy zegarek Orient. W lekko zmęczonym drogą pudełku znalazłem Neo Classic Sports o numerze referencyjnym RA-AAE07B.
Kolejne dwa tygodnie później na Timeandwatches.pl ukazuje się jego recenzja. Polecam zaparzyć senchę i usiąść wygodnie, bo ruszamy na wycieczkę zegarkoznawczą.
Chwila prawdy - kurier “coś przyniósł”
Dopóki nie dostałem wiadomości z firmy kurierskiej, której przedstawiciel potrzebował wypełnionej przeze mnie deklaracji celnej, byłem dość sceptyczny do całej sprawy. Jednak widząc dokumenty, które były dołączone do paczki przez nadawcę, zacząłem wierzyć w całą sytuację.
Wprost z siedziby Epson UK w Northampton przyjechał do mnie niezwykle interesujący egzemplarz o stalowej kopercie wykończonej czarną powłoką. By dodać mu nieco “mrocznego charakteru”, producent wyposażył go w czarny skórzany pasek.
Mroczny charakter ująłem w cudzysłów, ponieważ każdy indeks osadzony na tarczy zegarka ma inny kolor.
Mimo całej tej czerni kojarzącej się z przedmiotami mającymi za zadanie nie rzucać się w oczy, Orient Neo Classic Sports RA-AAE07B jest zegarkiem wesołym i przykuwającym uwagę. Ja uśmiecham się prawie za każdym razem patrząc na tę tęczową tarczę.
Sympatyczna Faith z londyńskiego biura reklamy pozwoliła mi wybrać jaki zegarek zostanie przesłany do recenzji. Wytypowałem ten czarno-tęczowy model - uznałem że będzie dobrze wyglądał na zdjęciach - będąc totalnie nieświadomym tego, że jest to zegarek limitowany.
Neo Classic Sports - historyczne wzornictwo i nowoczesny twist
Z dziennikarskiego obowiązku muszę napisać, że japońska marka oferuje aktualnie trzy wersje kolorystyczne określane jako Neo Classic Sports. Na stronie producenta zegarki te są określane jako Orient Mechanical Sports Watch, a Neo Classic Sports pojawia się jedynie w tekście poniżej zdjęć.
Poszczególne odmiany różnią się między sobą kolorystyką tarcz, wykończeniem kopert oraz sposobem w jaki chwytają się nadgarstka.
Numerem referencyjnym RA-AA0E05B oznaczony został zegarek na bransolecie w kopercie w naturalnym kolorze stali szlachetnej, z czarną tarczą wykończoną pomarańczowymi akcentami.
Trzeci wariant - Orient RA-AA0E06B - to zegarek w kopercie wykończonej kolorem imitującym kolor brązu (tego stopu metali), połączonym z brązowym (tym razem chodzi o kolor) paskiem ze skóry. Tarcza tego modelu jest czarna i otrzymała złote i brązowe akcenty.
Te kolorystyki są stałymi pozycjami w ofercie marki Orient.
Jaki z zewnątrz jest Orient Neo Classic Sports?
Podążając od ogółu do szczegółu, spróbuję najlepiej przedstawić ten zegarek. Od razu zaznaczam - to nie jest zegarek dla everymena, tym bardziej moją rolą jest dokładnie go przedstawić.
Koperta o wydłużonym kształcie pozbawiona jest uszu. Specyficzny kształt obudowy i mocowania paska sprawiają, że od wierzchu widać bardzo dużo metalu. Ten został wykończony okrężnym szczotkowaniem, które jest doskonale widoczne spod czarnej powłoki.
W oczy rzucają się dwie koronki, o nich za chwilę, oraz karbowany bezel. Ten element jest o tyle ciekawy, że ma dwie płaszczyzny. Pierwsza jest swego rodzaju przedłużeniem tafli szkła i jest ona płaska. Druga, tworząca przejście od szkła do koperty, jest karbowana. Gdy patrzy się na zegarek en face daje to intrygujące, trochę konfundujące wrażenie. Szkło jest otoczone kołem zębatym i przez to, że boki bezela są żłobkowane, można mieć wrażenie, że jest on nierównej grubości. Zależy to od tego, z której strony pada światło.
Zgaduję, że wyszło to przypadkowo bo nie umiem sobie wyobrazić, żeby projektanci próbowali w tej klasy zegarku stworzyć tę iluzję celowo.
Szkło Neo Classic Sports jest bardzo duże i tworzy kolejną iluzję. Tym razem dotyczy ona rozmiaru tarczy, która przez zastosowaną kolorystykę, wewnętrzny pierścień i kształt naniesionych na nią elementów zdaje się być olbrzymia. Szkiełko tego modelu jest mineralne i lekko wypukłe.
Od spodu całość zamyka prosty, zakręcany dekiel, który nie został wykończony czarną powłoką. Jest on pełny. Z jednej strony trochę szkoda, z drugiej zdaję sobie sprawę, że nie ma to specjalnego znaczenia. Na deklu znalazły się podstawowe informacje o zegarku - wartość wodoszczelności, materiał z jakiego został wykorzystany, pochodzenie mechanizmu oraz wszelkie numery modelu. Na środku widnieje logo Orient, niżej logo Epson. Także na deklu znalazło się jedyne w zegarku oznaczenie, że jest to edycja limitowana, któremu towarzyszy numer kolejny z puli limitowanych egzemplarzy.
Koperta - wymiary
Orient Classic Neo Sports to bez dwóch zdań zegarek duży. Może nie na papierze - jego średnica to 43,5 milimetra, co w sumie nie jest jakąś szokującą wartością. Jednak to, jak ukształtowana jest obudowa i jak dużo metalu widać, gdy patrzy się na tarczę, powoduje, że zegarek wygląda na większy niż jest w rzeczywistości. Ostrzegam, bo rozumiem, że niektórym może to nie przypaść do gustu.
Pokaźna jest jego grubość - 13,9 milimetra (suwmiarka pokazywała nawet 13,92 jednak nie wierzę w mój egzemplarz). Taka grubość sprawia, że zegarek czuć na ręku. Łatwo się o tym przekonać w codziennym użytkowaniu.
Dobrą wiadomością, zwłaszcza dla osób o drobnych nadgarstkach jest fakt, że koperta ma L2L wynoszący około 46 milimetrów. Taka wysokość częściej jest spotykana w zegarkach o średnicy 38 milimetrów i dość klasycznych kształtach. Na przykład Hamilton Khaki Mechanical, którego od pewnego czasu noszę na codzień, ma 38 mm. średnicy, a jego L2L to 47 mm.
Niezbyt wysoka, bliska bycia kwadratową, koperta Orienta powoduje, że wygląda on dobrze nawet na “średnich-mniejszych” nadgarstkach. To trochę tak jak z Seiko Turtle - dużym zegarkiem, po który z powodzeniem mogą sięgać osoby o naprawdę drobnych nadgarstkach.
Orient Neo Classic Sports - między światem zewnętrznym, a wnętrzem
Koronki - jak to utarło się przez dekady - służą do “komunikacji” z zegarkiem. Zegarki Orient Neo Classic Sport zdają się całkiem rozmowne, bo mają dwie.
Ta umieszczona standardowo przy godzinie trzeciej pozwala obsługiwać mechanizm. Umieszczona przy godzinie czwartej pozwala regulować wewnętrzny pierścień ze skalą dla nurków.
Zegarek przyjechał z Wielkiej Brytanii, jednak był ustawiony na czas warszawski, chociaż trochę się spóźniał. Luminescencyjna kropka punktu “0” na wewnętrznym pierścieniu była zsynchronizowana z indeksem godziny dwunastej, więc nie ruszałem koronek. Spokojnie obejrzałem zegarek z każdej strony, jak to zawsze robię i odłożyłem go do pudełka, bo musiałem dokądś pędzić.
Jak wielkie było moje zaskoczenie kolejnego dnia, gdy musiałem ustawić zegarek i odkryłem, że koronka pozwalająca regulować mechanizm nie jest zakręcana! Na tarczy dumnie widnieje napis 20 bar, japoński Orient produkuje wiele zegarków o stylistyce nawiązującej do diverów, w których koronka jest wkręcana. Prawdopodobnie dlatego byłem absolutnie-totalnie-niezachwianie pewny, że tak samo jest w Neo Classic Sports.
“Pokrętełko” pozwalające regulować wewnętrzny pierścień także nie jest zakręcane, czego akurat się spodziewałem. Jak na mój gust, mogłoby działać z większym oporem, co utrudniałoby przypadkowe przestawianie się pierścienia, gdy zegarek jest noszony. Dokładnie o tym samym wspominałem opisując francuskiego Lipa Nautic-Ski. Jednak Orient i wspomniany LIP, to nie są zegarki do nurkowania rozumiane jako profesjonalne Divery, ani też nie próbują takim być. Do pływania i amatorskiego nurkowania z rurką, wodoszczelność Orienta określona na 20 barów jest wystarczająca i zapewnia odpowiedni margines bezpieczeństwa.
Obie koronki są odpowiednio duże, by pozwalały na wygodną obsługę funkcji. Dla mnie, mogłyby odrobinę bardziej chować się w głąb obudowy. Jednak gdyby próbować to zrobić bez zmian w kopercie, prawdopodobnie skończyłoby się ich pomniejszeniem, na czym ucierpiałaby ergonomia. Ucierpiałaby pewnie też kieszeń klientów..
Tarcza w Orient Neo Classic Sports - dzieje się
Im dłużej mam ten zegarek w polu widzenia, tym większego podziwu nabieram dla projektantów odpowiedzialnych za szatę graficzną Neo Classic Sports. I to nie dlatego, że zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia, a z powodu tego, jak przemyślany jest ten projekt. Już tłumaczę co mam na myśli.
Wąska luneta i bardzo duże szkło obiecują dużą tarczę, to zrozumiałe. Jednak tak naprawdę tarcza nie ma jakiejś imponującej średnicy, za to wewnętrzny obrotowy pierścień jest szeroki. Dzięki sprytnie zaprojektowanej grafice tarczy i prostej kolorystyce na pierścieniu, wydaje się ona znacznie większa. Dopiero gdy poruszy się koronką, widać jak dużo powierzchni pod szkłem zajmuje wewnętrzny bezel.
Na tarczy dzieje się dużo. Białymi trapezami zaznaczono każdą pojedynczą minutę. Niezależnie od tego czy biały symbol jest widoczny czy częściowo zasłonięty indeksem godzinowym lub ramką datownika. Metalowe, wypolerowane indeksy o kształcie klinów, naniesiono na jedenaście z dwunastu godzin - miejsce indeksu godziny trzeciej zajmuje okienko podwójnego datownika i jego ramka. Zaproponowano dwa rozmiary indeksów - szerszych użyto na godzinach 12, 6, i 9. Niestety nie ma to absolutnie żadnego znaczenia po zmroku, ponieważ na indeksach nie ma substancji luminescencyjnej. Świecąca w nocy farba została naniesiona na tarczę w formie kropek, które znajdują się tuż przed wewnętrzną krawędzią znaczników godzin.
Zamiast “lumy” na indeksach namalowane są paski, które na każdej godzinie mają inny kolor. To prosty zabieg, który tworzy fantastyczny efekt. Gdyby zrezygnowano z kolorów, a paski powstałyby z substancji świecącej, to zegarek byłby łatwiejszy do odczytu w nocy, jednak nie wyróżniałby się absolutnie niczym spośród wielu zegarków z wewnętrznym bezelem.
U góry tarczy producent umieścił swój logotyp oraz nazwę, która wyraźnie wystaje ponad gładką czarną powierzchnię, a także napis “Automatic” wzorem pisma stylizowanym na odręczny.
U dołu powtarza się “odręczna czcionka”, ogłaszając, że zegarek jest odprony na wodę. W kolejnym wierszu, kolejnym krojem pisma - zgodnym z tym jaki jest na obrotowym pierścieniu, podana została wartość wodoszczelności.
Okienko datownika jest duże i ujęte w polerowaną srebrzystą ramkę, która wykonana jest znacznie lepiej niż się tego spodziewałem.
Kompozycja spodobała mi się i jestem przekonany, że przypadnie do gustu wielu klientom, szczególnie tym wyczulonym na punkcie zastosowania kolorów na tarczach zegarka.
Napomknę, że pomiędzy indeksami z pomocą szarych kreseczek zaznaczono podziałkę do dokładniejszego odczytywania sekundnika. Jest ona zupełnie niepraktyczna - jest mało widoczna. Z większej odległości niknie w natłoku innych elementów.
Wskazania - krótko i na temat
Wskazówki są trzy, z czego jedynie godzinowa i minutowa otrzymały aplikacje z substancji świecącej. Wszystkie są srebrne, “dwuspadziste” i ładnie wykończone. Godzinowa sięga luminescencyjnych kropek u brzegu indeksów, a grot minutowej porusza się niemal po zewnętrznej krawędzi białych trapezów. Sekundnik jest długi i smukły, z wyraźną przeciwwagą.
Świecące trapezy wskazówek wyraźnie różnią się między sobą, co pomaga odczytywać godzinę po zmroku.
Datownik jest czytelny. Krój i rozmiar czcionki sprawiają, że nie ma wątpliwości co do tego, co aktualnie jest prezentowane w prostokątnym okienku.
W jednym zdaniu - wszystko jest tak jak lubię i jak powinno być w zegarku, który ma być łatwy do odczytania w ciągu dnia.
Pasek - jest.
Teraz chyba najtrudniejszy element każdej recenzji, zegarka w niewygórowanej cenie na pasku. W sumie to mogę napisać, że “skórzany pasek jest”, a to odda całą sprawę w 100 procentach…
Powstał ze skóry, ma gładki wierzch i przyjemną w dotyku futrówkę. Przeszyto go czarną nicią, na odwrocie wytłoczono mu napis Orient i założono czarną sprzączkę opisaną “stainless steel - h”.
Po dłuższym zastanowieniu mogę jeszcze dodać, że japoński producent w tym modelu zaoferował znacznie przyjemniejszy w dotyku pasek, niż ten który kupiłem kilka lat temu z modelem Bambino. Tamten pasek imitujący skórę krokodyla (brzydko tak udawać, jednak rozumiem zamiar projektantów) doskonale pasował do charakteru zegarka, jednak nie zachęcał do noszenia. Szybciutko uporałem się z nim zamawiając u strap makera pasek na wymiar. Nie można pominąć faktu, że Bambino można kupić za mniej niż połowę tego ile trzeba zapłacić za Neo.
Na szczęście, pasek w Orient Neo Classic Sports robi lepsze wrażenie i jest “normalny” w noszeniu.
Osobiście pomyślałbym nad jakimś gładkim, niezbyt grubym paskiem z gumy, co dobrze korespondowałoby z podwyższoną wodoszczelnością i sportowym charakterem całości.
Manufakturowy mechanizm F6922
W poprzednim akapicie zdradziłem, że znam zegarki Orient od strony praktycznej, bo mam jeden z modeli marki. I w tym akapicie znów będzie o zegarku, który posiadam.
Bambino kupiłem bo naprawdę mi się podobał (to się nie zmieniło) i czułem, że być może powinienem mieć jakiś klasyczny model, taki “bardziej niedzielny” niż inne moje zegarki. Wiedziony “chłopskim rozumem” kupiłem zegarek polecany przez ludzi z całego świata i nie zawiodłem się. Przynajmniej w większości się nie zawiodłem. Po pierwsze pasek dostarczany z zegarkiem jest jaki jest.
Drugim powodem mojego rozczarowania było to, jakie straszne dźwięki dobywają się z wnętrza zegarka, gdy go nastawiam lub nakręcam sprężynę. Zawsze, gdy biorę ten zegarek do ręki i zaczynam go nastawiać, to mam duszę na ramieniu, czy przypadkiem właśnie zaraz jego “dusza” nie zatraci się w niebyt. I to nie tak, że pierwszy raz w życiu, miałem więcej do czynienia z “tanimi” mechanizmami. W swoich zbiorach mam Seiko 5, które kupiłem za jakąś śmieszną kwotę w stylu 500 złotych (z dzisiejszej perspektywy, bo te 8 czy 9 lat temu był to dla mnie majątek). Pracujący tam 4R nie wydaje potępieńczych dźwięków, ani nie sprawia wrażenia, jakby miał chciał powiedzieć “tiruriru, nie robię!”.
To doświadczenie sprawiało, że bardzo obawiałem się spotkania z mechanizmem F6922, który pracuje w Neo Classic Sports. Na szczęście, moje obawy były zupełnie płonne.
Kaliber w Neo Classic Sports ustawia się łatwo, nie ma problemów ze znalezieniem poszczególnych pozycji koronki, z wnętrza koperty nie docierają żadne niepokojące odgłosy.
Po dwóch tygodniach, zegarek minimalnie spieszył się względem zegarka w telefonie, który służył za wzorzec do nastawienia Orienta. Jednak - zaznaczam jak zawsze - nie sprawdzałem tego co do sekundy. Dodatkowo, dwa tygodnie to moim zdaniem odrobinę zbyt krótko, by móc się lepiej wypowiedzieć na temat precyzji.
Kaliber Orient F66922 w skrócie:
- mechaniczny kaliber z automatycznym naciągiem;
- rezerwa naciągu około 40 godzin (potwierdzam);
- częstotliwość pracy 3 Hz / 21 600 vph;
- wskazanie godzin, minut i sekund;
- datownik day-date;
- 22 kamienie łożyskujące;
- system antywstrząsowy Seiko Diashock;
- stop sekunda;
- możliwość dokręcania za pomocą koronki;
Dla ciekawych i rozżalonych tym, że nie mogą zajrzeć do wnętrza zegarka i przyglądać się pracy manufakturowego mechanizmu, znalazłem na stronie producenta zdjęcie kalibru. Tu naprawdę nie ma co pokazywać. Gratuluję producentowi samoświadomości, z której wypłynęła decyzja, żeby nie stosować przeszklenia w deklu. Innej marce z Kraju Kwitnącej Wiśni polecam uczyć się od Orienta.
Co ciekawe, mechanizm jest sprzedawany na zewnątrz - na przykład do mikrobrandów. Gdy opuszcza markę Orient, to zaczyna się nazywać YN55.
Orient Neo Classic Sports - wrażenia
Ten model Orienta nosi się wygodnie. Mam drobny nadgarstek, ale tak serio drobny, jednak nosząc go szybko o nim zapomniałem. Koperta jest dość duża, jednak opływowa, dzięki czemu długie rękawy prześlizgują się po niej.
Tym, co najbardziej mi przeszkadzało jest grubość, którą czuje się znacznie bardziej, gdy nadgarstek jest szczupły. Jeśli jednak wyrzucę sytuacje nietypowe, z którymi część czytelników nigdy się nie spotka - na przykład zapinanie pasów bezpieczeństwa w szczelinie powstałej między dużym, a średnim dziecięcym fotelikiem samochodowym, to nie mogę powiedzieć, bym czuł gabaryty tego modelu lub by mi one w jakiś sposób przeszkadzały.
Tarcza to najlepsza część tego zegarka - jest ciekawa, dość odważna i czytelna w świetle. Podoba mi się to, jak została zaprojektowana i wykonana, dzięki czemu wygląda na znacznie większą niż jest w rzeczywistości.
Mechanizm zaskoczył mnie pozytywnie, jednak w tym aspekcie nie jestem w stu procentach obiektywny. Cieszy komplikacja day-date, która jest przydatna - dni tygodnia, zwłaszcza jeśli pracuje się w domu, potrafią się pomieszać.
Pewnym minusem jest słaba czytelność po zmroku, która wynika nie z tego, że luma jest słaba, tylko z tego, że godzina 12 nie jest w żaden sposób wyróżniona. Niby zegarek ma kropkę w punkcie “0” obrotowego pierścienia, która “od biedy” mogłaby pomagać w orientacji tarczy, jednak koronka do obsługi pierścienia nie blokuje się i łatwo go poruszyć. Wskazówka minutowa, gdy celuje w indeksy pięciominutowe perfekcyjnie zasłania świecącą kropkę, sprawiając, że gdy nie ma się zegarka w ręku nie wiadomo czy celuje w 15 minut czy którąś inną wartość. Więc wszyscy ci, którzy stawiają zegarek na szafce nocnej tak, by był dla nich widoczny bez podnoszenia go, mogą napotkać taki drobny mankament.
Orient Neo Classic Sports - japoński klasyk?
Dla mnie dwa tygodnie spędzone z zegarkiem Orient były czasem, kiedy uśmiechałem się sprawdzając godzinę. Tyle kolorów - czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski i fioletowy - w jednym zegarku to coś rzadko spotykanego, a zarazem sympatycznego i dalekiego od powagi. Jednocześnie, udało się projektantom sięgnąć do historii marki, otrzeć się o kicz, a mimo to uniknąć pretensjonalności.
Czy poleciłbym ten zegarek? Tak, jednak z pewnymi uwagami!
Nie jest to zegarek dla każdego - kolorowe wykończenie indeksów, chociaż subtelnie przełamujące monochromatyczną kolorystykę tarczy i koperty, może dla niektórych okazać się zbyt dużym szaleństwem. Osoby o tradycyjnym podejściu do stroju, dodatków i tego jak kolor wykorzystywany jest w przedmiotach, prawdopodobnie lepiej będą się czuły w wersji RA-AA0E05B, która korzysta "jedynie" z koloru pomarańczowego.
Wielokolorowość tego Neo Classic Sports w limitowanej edycji, czyni go zegarkiem, który powinien być raczej kolejnym w kolekcji, a nie jednym z tych podstawowych. Nie w każdej sytuacji ta radosna tarcza będzie w dobrym tonie.
Ostatnia uwaga- to jest zegarek sportowy, a nie Diver przygotowany zgodnie z normą ISO. Warto o tym pamiętać.
Poniżej zrobiłem listę cech osoby, dla której limitowany Orient Neo Classic Sports może okazać się strzałem w dziesiątkę:
- szuka kolejnego zegarka do kolekcji;
- myśli, że potrzebuje, zze o sportowym charakterze, nie podążającego tropem Submarinera;
- nie boi się kolorów;
- lubi przedmioty wyróżniające się, zauważalne, nietuzinkowe;
- nie bez znaczenia jest to, że coś powstanie w stosunkowo małej serii;
- może wydać około dwóch tysięcy złotych, na zegarek, który nie nadaje się na każdą okazję;
Myślę, że jeśli czytając powyższe punkty przy co najmniej dwóch wydało ci się, że są o tobie, to warto spróbować jak leży ci zegarek Orient Neo Classic Sports.
Jestem przekonany, że ten model spełni oczekiwania, a dodatkowo da nabywcy masę funu!
Zdjęcia zegarka Orient Neo Classic Sports RA-AA0E7B19B wykonał Stanisław Kordyasz. Jego zdjęcia/prace możesz obejrzeć zaglądając na profil w Instagramie.
Zegarek został mi dostarczony przez firmę Grove Communication, która przygotowuje marketing dla europejskiego oddziału marki Orient.