Modele o podłużnym kształcie były zegarkami kwarcowymi. Mimo że stały się „hitem”, to raczej nie zapiszą się na dłużej w pamięci miłośników marki. Z jednej strony, były najprzystępniejszym wyrobem z oferty genewskiego producenta, a ich kształt trafił w gusta wielu kobiet. Z drugiej miały mechanizmy kwarcowe, co prawda autorskiej konstrukcji, które nie mają prestiżu charakterystycznego dla tej manufaktury.
Z moich obserwacji wynika, że do niedawna jedynie niewielki odsetek użytkowniczek zwracał uwagę na to, jaki werk znajdował się w ich zegarku. Aktualnie, coraz częściej istotne jest, by wewnątrz pracował „prawdziwy” mechanizm.
Dziś, podążając za wyraźnym trendem, jakim jest dostarczanie kobietom luksusowych, drogocennych wyrobów, z mechanicznymi kalibrami, Patek Philippe przygotował nowość. Premiera jest podwójna — nowy jest nie tylko rodzaj zastosowanego mechanizmu, ale także kształt koperty. Powitajmy referencje 7300-120A i 7300-120R.
Po osiemnastu latach produkcji linii w oryginalnym fasonie, do butików dostarczane będą zegarki w okrągłych kopertach. Tak jak w poprzednich latach, do kupienia będą modele wykonane ze stali szlachetnej i ze złota próby 750 w kolorze różowym. Zależnie od wybranego metalu, zastosowanego do produkcji koperty, różne są tarcze.
Warianty stalowe dostarczane będą z niebieską i szarą tarczą. Wewnątrz kopert ze złota może znaleźć się brązowa lub srebrna tarcza. Trzy pierwsze zdobi szlif słoneczny, ostatnia ma zaś delikatny wzór, imitujący jedwab szantung. To cienki i luksusowy materiał, charakterystyczny dla chińskiej prowincji o tej samej nazwie. Ręcznie nakładane indeksy w formie cyfr arabskich uformowano ze złota. Podobnie wskazówki o fasonie baton. U dołu, zamiast „6”, miejsce znalazło okienko datownika.
Niezależnie od stopu użytego do produkcji kopert, są one wysadzane diamentami o szlifie brylantowym. W czterech referencjach drogocenne kamienie znalazły się na lunecie wokół szkła. Jubilerzy wykorzystują ich 160, co daje łączną masę karatową około 0,77 ct. Diamenty obsadzono w dwóch pierścieniach, w taki sposób, że gdy w jednym z nich jest akurat przerwa między kamieniami, to w drugim jest on zakuty. Dodatkowo oba „pierścienie” znajdują się na innych płaszczyznach. Obie te cechy służą uzyskaniu najdoskonalszego blasku.
Najbogatsza opcja — złoty zegarek z tarczą Shantung, z kamieniami w lunecie, koronce i uszach koperty ma „na sobie” 221 brylantów o masie karatowej bliskiej 1,1 ct. Oczywiście, jubilerzy Patek Philippe stosują tylko kamienie wysokiej jakości — wszystkie określane są parametrami flawless Top Wesselton.
Okrągła koperta ma średnicę 36 milimetrów. Jej wysokość nieznacznie przekracza 10 milimetrów. Obudowa na pozór wydaje się prosta, jednak ma wiele detali, wymagających finezji projektantów i precyzji rzemieślników. Przykładem jest diamentowa luneta wokół szkła, która przy godzinach „12” i „6” powiela zaoblony kształt centralnych ogniw bransoletki. Koperty powstają na „zimno” w prasie o nacisku kilku ton. Później są ręcznie obrabiane oraz polerowane tak, by ich powierzchnie były gładkie i przyjemne w dotyku. Polerowaniem zajmują się najlepsi specjaliści, mający wieloletnie doświadczenie. Wodoszczelność jest podstawowa — określono ją na 30 metrów.
Wewnątrz pracuje autorski kaliber 324 S C. Należy on do grona cienkich kalibrów — ma jedynie 3,3 milimetra. Składa się z 213 części, ma sześć mostków i 29 kamieni łożyskujących. Za automatyczny naciąg sprężyny w bębnie odpowiedzialny jest wahnik wykonany z 21 karatowego złota.
Autorskie jest koło balansowe typu Gyromax, wyposażone w sprężynę Spiromax. Częstotliwość pracy to 4Hz. Producent deklaruje, że rezerwa naciągu to przynajmniej 35, a maksymalnie 45 godzin. Kaliber opatrzono pieczęcią Patek Philippe. Można go oglądać przez szafirowe szkło dekla. Ten sam mechanizm można znaleźć między innymi w niektórych modelach linii Calatrava, Nautilusie 5711A i Aquanacie 5167A.
Ceny nowych modeli zaczynają się od około 23,6 tysiąca euro za modele stalowe i sięgają 51,4 tysiąca za model złoty z bransoletką wysadzaną drogocennymi kamieniami. W przeliczeniu na złotówki daje to kwoty od 101 500 do 221 000 złotych. W swoich kalkulacjach nie uwzględniłem polskich podatków.
Czytelnicy zaznajomieni z ofertą Patek Philippe na pewno już to dostrzegli, a pozostałych spieszę poinformować — nowość jest mniej więcej dwukrotnie droższa niż oferowane do tej pory Twenty-4.
Zazwyczaj, gdy opisuję odświeżony wyrób, piszę o ewolucji, a nie rewolucji. W przypadku Twenty-4 jest dokładnie odwrotnie. Rewolucja nastąpiła już w sferze konceptu. Unowocześnienie odbyło się przez zmianę we wnętrzu i zaowocowało nową, bardziej swobodną i sportową stylistyką. Producent zachował wspaniały kształt bransoletki, który trudno docenić, jeśli nie miało się jej w ręku. Ciekawostką jest, że jej zapięcie zostało opatentowane.
Zegarki już niedługo powinny pojawić się w butikach oferujących wyroby Patek Philippe. Myślę, że szybko znajdą się klientki, które sięgną po nowy wariant zegarka Twenty-4.