Zacznijmy od tego - rodzina Freak jest na rynku od 2001 roku. Wciąż wygląda futurystycznie, mimo że każdy kolejny model wygląda mniej więcej jak poprzedni. To zasługa awangardowej stylistyki, powstałej w wyniku rezygnacji z tarczy, wskazówek i (do tej pory) koronki oraz dużego rozmiaru koperty (45 milimetrów). Oczywiście nie tylko design się liczy, o czym doskonale wiedzą pracownicy siedziby w Le Locle. Wraz z tą kolekcją swój rynkowy debiut miały elementy mechanizmu wykonane z krzemu.
W tym roku do rodziny dołączają modele dla “początkujących” - Freak X. Są mniejsze - 43 milimetry średnicy - i odrobinę mniej "dziwaczne" - mają koronkę. Wcześniejsze edycje ustawiało się w dość skomplikowany sposób. Żeby wykonać to dobrze i nie uszkodzić werku, trzeba było zegarek nakręcić pierścieniem umieszczonym od spodu.
Gdy już pracował, za pomocą lunety wokoło szkła, odblokowywanej przez podniesienie elementu z napisem "Freak", można było wyregulować wskazania czasu. Samo nastawianie było bajecznie płynne i wygodne. Takiej precyzji oczekuje się po drogich zegarkach, jednak nie zawsze się ją znajduje. By nastawić godzinę w tegorocznych godzinach trzeba odciągnąć koronkę. W ten sposób zerwano z tradycją linii.
Mechanizm UN-230 to manufakturowa konstrukcja, będąca wypadkową najpopularniejszego kalibru UN-118 i werku UN-250 stworzonego do modelu Freak Vision. Mimo, że powstają wewnątrz jednej firmy to łączy je ze sobą niewiele. Oba są wyposażone w automatyczny naciąg sprężyny i mają elementy powstałe z krzemu.
Pierwszy z nich prezentuje minuty i godziny centralnie umieszczonymi wskazówkami, sekundy na osobnej osi i, zależnie od wariantu, rezerwę naciągu oraz datę.
Nowo powstały UN-230 to mechanizm, w którym jeden z mostów porusza się na zasadzie karuzeli, wykonując pełny obrót w ciągu jednej godziny - prezentuje w ten sposób minuty. Z jednej strony ma grot, a po przeciwległej pracuje ultra lekkie koło balansowe o dużej średnicy, powstałe z krzemu. Do jego regulacji służą niklowe odważniki, a za stabilność odpowiadają cztery łopatki. Częstotliwość jego pracy to 3 Hz. Godziny "odmierza" jedno z kół mechanizmu, leżące poniżej karuzeli. Przy pierwszym kontakcie łatwo je przeoczyć. Jest to powodem tego, że Freak uchodzi za zegarek nieczytelny.
Freak X dostępny będzie w kilku wariantach, a jego ceny zaczynają się od około 89 000 złotych. To ponad połowę mniej niż trzeba zapłacić za model Freak Out, który w momencie premiery został okrzyknięty "tanim" przedstawicielem serii.Ulysse Nardin zaprezentował cztery seryjnie produkowane warianty. Z tej czwórki tylko jeden nie korzysta z materiału rozpowszechnionego w lotnictwie. Pierwszy w gamie jest model tytanowy, z niebieskim paskiem, pierścieniem wokół tarczy i wykończeniem mechanizmu. Jego bratem bliźniakiem jest, również tytanowy, wariant z czarną powłoką DLC i paskiem z otworami wykończonymi na czerwono.
Tytan, dzięki odporności na korozję i wysokiej wytrzymałości mechanicznej, jest powszechnie stosowany do produkcji silników lotniczych. To właśnie te wariacje są dostępne za niespełna dziewięćdziesiąt tysięcy złotych.Czerń pod szkłem może zostać połączona z kopertą powstałą z Carbonium ® . To materiał bazujący na włóknie węglowym i charakteryzujący się niską wagą oraz tym, że każdy kawałek ma indywidualny wzór białych żyłek. Proces jego tworzenia polega na nakładaniu na siebie warstw włókna węglowego o grubości zaledwie 7µm. Właśnie na tym etapie powstają białe linie. Producent - francuski start-up Lavoisier Composites - informuje, że Carbonium ® jest dwa razy lżejsze niż aluminium.Powszechnie stosowane w przemyśle lotniczym - szeroko wykorzystuje się je do produkcji nowej generacji samolotów - znalazło nowe zastosowanie. Ciekawostką jest to, że zegarki powstają z fragmentów pozostałych po produkcji dla lotnictwa, dzięki czemu udało się zredukować ślad węglowy o około 40 procent w porównaniu do innych kompozytów na bazie węgla. Dodatkiem przełamującym monochromatyczny charakter jest granatowy pasek ze skóry aligatora. Taka wersja będzie kosztowała niewiele ponad sto tysięcy złotych. Moim zdaniem to najciekawszy z seryjnych modeli Freak X.
Najbardziej luksusowy wariant uformowano z osiemnasto karatowego różowego złota połączonego z czernią. Most wskazujący godziny jest także częściowo złoty. Cena to 127 000 złotych. To oferta skierowana do tych, którym nic nie zastąpi ciężaru drogocennego kruszcu na nadgarstku.
Nowość od Ulysse Nardin to zegarek łączący charakterystyczne elementy pionierskiej serii "Freak" z łatwością obsługi. Dodatek w postaci zaawansowanych materiałów to przysłowiowa wisienka na torcie ułożonym z krzemu. Zegarki z linii Freak X są już dostarczane do autoryzowanych punktów sprzedaży na całym świecie.