Co roku, na koniec września, do Księstwa Monako przypływają najbardziej luksusowe, nowe jachty. Stocznie specjalizujące się w tego typu jednostkach prezentują wszystkie nowinki zarówno technologiczne, jak i designerskie. Część z tych „eksponatów” zostanie już w słynnym porcie Herkulesa, inne odpłyną, by cieszyć właścicieli rezydujących we wszystkich zakątkach globu. W czasie tegorocznej edycji wystawiono aż 125 superjachtów. Największy z nich - Tis ze stoczni Lurssen — ma aż 111 metrów długości całkowitej, a kilkadziesiąt innych ma długość całkowitą ponad 50 metrów. To imponujące jednostki, nie tylko pod względem rozmiaru.
Ulysse Nardin już po raz jedenasty dołączył do organizacji wystawy. W dniach 25-28 września bieżącego roku, marka prezentowała swoje wyroby podczas imprezy we wspomnianym porcie. Wieloletnie doświadczenie w morskich wojażach, stałe dążenie do doskonałości i dbałość o to, by wyroby były luksusowe to trzy elementy filozofii szwajcarskiej marki, sprawiające, że jest doskonałym partnerem targów w Monako.
Z okazji zakończonej przed kilkoma dniami edycji MYS do sprzedaży trafiło sto sztuk specjalnie przygotowanego modelu Marine Torpilleur. Bartek sfotografował i opisał bazowy model, a artykuł można znaleźć tutaj.
Opisując Marine Torpilleur w dużym skrócie — to najbardziej przystępny cenowo model Ulysse Nardin, wyposażony we własny kaliber UN-118.
Mechanizm zawiera dwa bardzo ważne, autorskie rozwiązania. Pierwsze z nich to wychwyt kotwicowy stworzony w całości z krzemu. Drugą istotną technologią jest powłoka DiamonSil: krzemowe elementy pokryto warstwą diamentu, by jeszcze bardziej zmniejszyć oddziaływające na nie tarcie, a przez to ich zużycie.
Stylistyka chronometru morskiego — tak ważna dla producenta z Le Locle — została połączona z delikatniejszą niż do tej pory kopertą o mniejszej wodoszczelności. Jej średnica to 42 milimetry, jednak grubość znacznie zmalała względem modeli Marine Chronometer. Pewne ustępstwa pozwoliły znacznie obniżyć cenę i dotrzeć do szerszego grona klientów. Mimo to, zegarek zachował morskiego ducha.
W edycji specjalnej Monaco Yacht Show pojawiło się wiele drobnych zmian, mocno odmieniających aparycję modelu. Pasek powstał ze skóry aligatora, wykończonej na granatowy kolor, przeszytej białą nitką w miejscu, gdzie przechodzi przez niego teleskop. Na boku koperty zmienił się format zapisu na tabliczce z numerem. Ulysse Nardin informuje przyszłych właścicieli, który dokładnie egzemplarz z puli stu sztuk kupują.
Najwięcej zmian zaszło pod dużym, wierzchnim szkłem szafirowym. Po pierwsze, tarcza powstała w procesie emaliowania Grand Feu (z franc.: wielki płomień). Ta licząca już kilkaset lat technika rzemieślnicza, polega posypaniu miedzianej płytki proszkiem w odpowiednim kolorze i późniejszym wypaleniu jej w piecu w temperaturze ponad 800 stopni Celsjusza.
Chwilę po włożeniu tarcz do pieca, zapalają się one dużym, gwałtownym płomieniem, od czego pochodzi nazwa techniki. Tak zeszklona powierzchnia jest odporna na działanie promieniowania UV, co oznacza, że za kilkadziesiąt lat tarcza Marine Torpilleur MYS będzie wyglądała tak samo, jak w dniu zakupu.
Po drugie, kolorystyka jest unikatowa — większość tarczy wykończono białą emalią, jednak tarcze wskazania sekund i rezerwy naciągu wykończono szarą emalią. Liternictwo, zarówno powiększone rzymskie indeksy godzinowe, jak i napisy Ulysse Nardin, Le Locle, Suisse, Swiss Made, Grand Feu są niebieskie. Za powstanie tarczy odpowiedzialne jest niewielkie atelier Donzé Cadrans, należące do marki Ulysse Nardin.
W tym zakładzie powstają miniaturowe dzieła sztuki do zegarków wielu producentów. Cała praca wykonywana jest ręcznie. Zatrudnieni tam mistrzowie rzemiosła przygotowują tarcze różnymi technikami — między innymi witryfikowania, tak jak opisałem w tym artykule. Takich technik nie da się poznać w żadnej szkole artystycznej, by się ich nauczyć trzeba podjąć się terminu w zakładzie, skupiającym mistrzów, którzy są chętni przekazać swoją wiedzę młodszym.
Ostatnim detalem są czerwone napisy przy wskaźniku rezerwy naciągu, w polu powiększonego sekundnika i w datowniku. W polu sekundnika producent przez dekady wpisywał kolejny numer skompletowanego chronometru, a w Torpilleur MYS znalazła się tam informacja o dacie imprezy - „09.19” oraz jej nazwie — Monaco Yacht Show. Na dysku datownika, podobnie jak w przeszłych edycjach, kolorem czerwonym zaznaczono cyfry, które odpowiadają dniom otwarcia imprezy w tym roku - 25, 26, 27 i 28.
Specjalny model Marine Torpilleur Monaco Yacht Show, a przynajmniej te egzemplarze, które nie zostały sprzedane podczas imprezy w porcie Herkulesa, dostarczane są do butików oferujących wyroby Ulysse Nardin.
Jego cena to 9500 CHF, czyli niewiele ponad 40 000 złotych po uwzględnieniu wszelkich podatków, co wydaje się dużą różnicą względem 6900 CHF, czyli 29 300 złotych za bazowy model na skórzanym pasku. Jednak za tę różnicę otrzymać można oszałamiającą tarczę powstałą odręcznie w technice, która pamięta czasy licznych europejskich monarchii.
Decydując się na Marine Torpilleur Monaco Yacht Show klient otrzymuje wszystko to, co charakterystyczne dla Ulysse Nardin — stylistykę morskiego chronometru zakorzenioną w historii marki, własny i bardzo dokładny kaliber oraz tarczę Grand Feu. Ci, którzy na targi jachtów jechali w celu wybrania jednostki dla siebie, mogli kupić sobie taki 'suwenir' z imprezy, na której znaleźli swój jacht.