fbpx
1 Maja 2021

Yema Navygraf Maxi Dial

Napisał: Adam Ciborek

 

Zegarkowe "powroty" stały się już powszechną praktyką i przestają dziwić. Klienci niezwykle chętnie sięgają po wyroby jakie znają już od wielu lat, więc ta codzienność w najbliższym czasie nie ulegnie zmianie.

 

 

Raz na jakiś czas zatrudnieni w firmach produkujących zegarki otrzymują e-mail "z góry", w którym jasno i wyraźnie są instruowani o tym, że nadszedł czas na wznowienie produkcji modelu X lub zbliża się rocznica prezentacji modelu Y i zachodzi potrzeba przygotowania edycji rocznicowej. Nie pozostaje im nic innego jak wstać od biurka, założyć amerykańskie buty do pracy w ogrodzie i skrzypiąc nimi o posadzkę ruszyć do archiwum, by tam z jednej z szuflad metalowych szafek na dokumenty wyciągnąć odpowiednią teczkę. Potem sprawa toczy się coraz szybciej - powstają rysunki CAD koperty dostosowanej do obecnie kupowanego/produkowanego kalibru, dział marketingu pokazuje w mediach społecznościowych zajawki - kawałek koronki, wskazówki czy innego elementu, mający naprowadzić klientów na trop. Szast-prast i na rynku debiutuje nowy-stary model. Mniej więcej tak to wygląda.

 

Yema Navygraf Maxi Dial timeandwatches.pl

 

Jak wyglądałby taki "powrót", gdyby chodziło o całą markę? Można przekonać się o tym na przykładzie francuskiej firmy Yema - ta wróciła, pełna energii, dzięki czemu szybko przekonała do siebie wielu klientów. To firma znana, bardzo lubiana i ceniona w przeszłości, a dodatkowo z ciekawą historią do zaprezentowania. Skoro w przeszłości dostarczała zegarki do Francuskich Sił Lotniczych, modele Spationaute poleciały w kosmos, a w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku roczna sprzedaż przekraczała 500 000 sztuk (1966-1968), to jest o czym opowiadać.
W 2009 roku zapadła decyzja o ponownym uruchomieniu produkcji. W pierwszym etapie zainwestowano ponad 3 miliony Euro, które wykorzystano na projektowanie i rozwój własnego mechanizmu MBP1000, który jest składany w warsztatach w Morteau. To malownicza miejscowość blisko granicy ze Szwajcarią. Dojazd do Le Locle, czyli kolebki wielu szwajcarskich marek zegarkowych, zajmuje z Morteau około 20 minut. Nowy, własny kaliber zaprojektowano tak, by być dostępnym dla szerokiej klienteli, a dodatkowo oferować lepsze parametry niż w konkurencyjnych konstrukcjach. W ten sposób Yema może dostarczyć unikalne pod względem ukrytej w środku technologii modele, które cenowo mogą konkurować z wyrobami innych marek, jednak odmierzającymi czas przy pomocy kalibrów Eta, Sellita lub Miyota.
Nawet doskonałe wzornictwo oraz najlepszy i najtańszy kaliber nie mają racji bytu, jeśli nie ma chętnych klientów, by kupować zegarki. Francuzi podeszli do tematu w sposób nowoczesny, często kojarzący się z mikro brandami - kilkakrotnie użyli crowdfundingu. Udało się to doskonale. Na przykład w 2020 roku jesienna kampania modelu Superman GMT Bronze zakończyła się absolutnym sukcesem - z góry za zegarki zapłaciło 2462 osoby. Yema oczekiwała uzbierać 200 000 Euro, a ostateczny wynik kampanii to 1 809 885 Euro. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że powrót zegarków Yema był potrzebny i z biznesowego punktu widzenia trafiony.

O tym, co ma do zaoferowania francuski producent miałem okazję przekonać się poznając dokładniej model Navygraf Maxi Dial. Nie byłoby to możliwe gdy nie firma Hashtag.pl, będąca dystrybutorem francuskich zegarków w Polsce.

 

Yema Navygraf Maxi Dial timeandwatches.pl

 

Ten konkretny wzór odnosi się do przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, czyli tak zwanego "okresu Hattori", gdy francuska firma należała do Japończyków.
Wtedy do sprzedaży trafił Navygraf z indeksami 3, 6, 9 w kształcie kropli, a trochę później kosmicznie wyglądający Navygraf II z unikatowym rozwiązaniem obrotowego bezela. Obie wersje pod względem stylistycznym mogę śmiało określić jako “mocne pozycje”. Fakt, oba korzystały z popularnego schematu z obrotowym pierścieniem do nurkowania na kopercie, jednak nie brak im finezji i unikalności.
Obecnie produkowany Navygraf jest gdzieś pomiędzy przeszłymi modelami, a dodatkowo korzysta z dzisiejszych, bardziej precyzyjnych metod obróbki metalu. Są tu nietuzinkowe w fasonie indeksy, nawiązania do oryginałów i atrakcyjnie wymodelowane kształty obudowy. Tylko czy to wszystko zebrane razem tworzy kompletną całość?

Niby cliffhanger na koniec poprzedniego akapitu, a już teraz podaję odpowiedź: tak, razem te elementy tworzą kompletną całość. W ten oto sposób napięcie zostało odrobinę rozładowane bez wykorzystania nic nie wnoszącego żartu i mogę po kolei omówić wszystko szczegółowo.

 

Yema Navygraf Maxi Dial timeandwatches.pl

 

Yema Navygraf Maxi Dial to tego typu sprzęt, który zobaczony po raz pierwszy od razu wydaje się znajomy. Natomiast z każdym kolejnym, spojrzeniem okazuje się, że to jednak nie tak oczywiste i wcale nie takie samo, jak mogło się wydawać w pierwszym kontakcie. Dla jasności - to nie tak, że Yema Navygraf wywraca do góry nogami wszystko co do tej pory oferowano w zegarkach tworzonych z myślą o nurkowaniu. Precyzyjniej byłoby użyć sformułowania “robi rzeczy na swój sposób, nie bojąc się jednocześnie czerpać z historii swojej i innych”.

Navygraf Maxi Dial to wyrób “kompaktowy”. Nie używam określenia “mały”, bo mimo średnicy 39 milimetrów, to w żadnym momencie nie miałem poczucia, żeby koperta była w jakikolwiek sposób “mała”. Istotne jest na pewno to, że bezel ma tę samą średnicę co korpus koperty, jest płaski i został przykryty pierścieniem z szafirowego szkła. W ten sposób z wierzchu powstała duża, niemal płaska powierzchnia ponieważ płaskie szkło o średnicy 30 milimetrów minimalnie wystaje ponad pierścień. Wiele zegarków do nurkowania ma opadający do zewnątrz i węższy niż obudowa pierścień, przez co wydają się znacznie mniejsze niż wskazywałyby cyfry opisujące wymiary. Francuskim projektantom udało się uniknąć takiej sytuacji.
W tym miejscu muszę zwrócić uwagę na to jak działa pierścień. Jego pełny obrót wiąże się ze 120 "klikami". Działa z wyraźnym, przyjemnym oporem, jednak ma też niewielki acz wyczuwalny luz lewo-prawo.
Grubość obudowy to 12,15 milimetra, czyli mniej niż w wielu innych “nurkach”. Wysokość w osi 12-6 lub Lug 2 Lug to 47 milimetrów. Między płaskie uszy wkomponowano bransoletkę o szerokości 19 milimetrów, zwężającą się do zamka z ukrytą przedłużką pozwalającą w razie potrzeby założyć zegarek na piankę do nurkowania. Uszy są przewiercone, więc założenie paska tropic lub NATO w stylu Jamesa Bonda jest operacją szybką jak odliczenie od 10 do 0.

 

Yema Navygraf Maxi Dial timeandwatches.pl

 

Ogniwa bransolety mają wzór określony przez producenta jako “Oyster Vintage” i łatwo doszukać się podobieństwa do bransolet pierwotnie dostarczanych przez genewską firmę Gay Freres, która później stała się częścią marki.. Rolex. Jak przystało na zegarek o sportowym charakterze, powierzchnię ogniw zmatowiono. Zapięcie to część najbardziej retro. Jest wąskie i mimo ukrytego przedłużania, dość smukłe. Zapinana się na dwa razy i od zewnątrz wygląda odrobinę "ubogo" - jak element zamówiony w katalogu części do zegarków, na które za dopłatą nanosi się własne logo. Po otwarciu zamka wrażenie to znika, bo mechanizm zamykania wygląda na bardziej autorskie rozwiązanie.

Pełny dekiel nosi herb marki. Także i tu projektanci sięgnęli do przeszłości firmy. Dziś insygnia zaprezentowane są w zdecydowanie bardziej okazały sposób niż miało to miejsce na płaskich deklach przodków. Wygrawerowane są tu także liczne napisy w języku francuskim, co moim zdaniem jest fantastycznym detalem. Gdyby informacje podano po angielsku, to całość traciłaby sporo punktów w kategorii "atmosfera".
Obudowę oznaczono jako szczelną do 30 barów. To wynik godny, lecz podziwiając całość trzeba mieć na uwadze jeden szczegół - nie jest to model noszący tytuł "Diver". Ten temat wypłynie ponownie za chwilę.
Koronka jest zakręcana, a od wierzchu sygnowana logotypem marki. Miłym akcentem jest sposób jej zakręcania, gwarantujący, że za każdym razem logo ustawia się w tej samej pozycji. Nie zakręca się ona "super gładko" jednak daleko tej operacji do toporności jaka cechuje niektóre zegarki japońskie.

 

Yema Navygraf Maxi Dial timeandwatches.pl

 

Pod szkłem królują trzy barwy - czerń, biel i odrobinę zgaszony odcień pomarańczowego. Kompozycja jest bardzo prosta, niemal utylitarna. Indeksy godzin 12, 3, 6 i 9 o dość awangardowym kształcie, nie burzą jej. Tak samo nie rujnuje jej okienko datownika, bo najzwyczajniej w świecie go tu nie ma. Cieszę się, że producent postanowił w tej kwestii zrobić “krok w tył” względem starych modeli i zrezygnował z prezentacji tej informacji.
W górnej połowie tarczy widnieje logo, w dolnej nazwa modelu, informacja o wodoszczelności, metodzie pozyskiwania przez werk energii i kraju pochodzenia. Krawędź koła tarczy zagospodarowano bardzo prostą podziałką minutowo/sekundową.
Czas prezentują trzy wskazówki. Godzinowa i minutowa mają pomarańczowy obrys i aplikację z substancji luminescencyjnej oraz czarne przeciwwagi. Sekundnik w formie klina pozbawiony jest świecącej farby. To rozwiązanie, chociaż niezwykle estetyczne, nie spełnia normy ISO dla zegarków do nurkowania, według której profesjonalny zegarek do nurkowania powinien oferować możliwość błyskawicznego sprawdzenia, czy jego mechanizm działa.
Byłem bardzo zaskoczony tym, jak szybko przywykłem do niecodziennego schematu kolorystycznego z jakiego skorzystała Yema. Chociaż uwielbiam pomarańcze i mandarynki, to kolor pomarańczowy nie jest tym, który chciałbym mieć w swoim zegarku. W Navygraf Maxi Dial pomarańczowego koloru jest w sam raz - nie trzeba się dopatrywać, by znaleźć akcent, ale też nie jest on krzykliwy. To tak naprawdę drobny twist, świetnie uzupełniający i odrobinę łagodzący kontrast między czarną tarcza, a powiększonymi indeksami godzinowymi w kolorze białym. O dziwo, po krótkim czasie każdorazowa kontrola czasu powodowała, że w duchu się uśmiechałem.
Czytelność po zmroku jest zadowalająca, jednak wskazówki godzinowa i minutowa nie należą do luminescencyjnej ekstraklasy.

 

Yema Navygraf Maxi Dial timeandwatches.pl



Najtrudniejszym do opisu aspektu Navygraf’a jest działający w jego wnętrzu werk. Własna konstrukcja firmy Yema oznaczona została jako YEMA2000. To mechaniczny kaliber z automatycznym naciągiem sprężyny w bębnie, wskazujący godziny, minuty, sekundy i opcjonalnie dzień miesiąca. Pełna rezerwa naciągu to 42 godziny, co sprawdzałem. Egzemplarz jaki miałem w warsztacie Timeandwatches.pl pracował nawet o godzinę dłużej niż deklarowano.
Mechanizm jest łożyskowany przy pomocy 29 kamieni, czyli ma ich więcej niż ETA-2824, Sellita SW-200 czy Miyota 9015, dla których ma stanowić alternatywę. Kolejną rzeczą odróżniającą go od wymienionych są mniejsze dobowe wahania pomiaru czasu. Francuzi deklarują, że werk powinien być dokładny w najgorszym wypadku do -/+ 25 sekund na dobę, a regulując go w czterech pozycjach dokładają starań by wariacja mieściła się w przedziale -/+ 10 sekund na dobę.
Omówienie kalibru okazuje się najtrudniejsze ponieważ.. nie zauważyłem żadnej różnicy w tym jak pracuje on w zegarku, a jak pracują wspomniane konstrukcje ETA/Sellita/Miyota. Z wnętrza zegarka nie docierają dziwne dźwięki, nie słychać łożysk, dokręcanie koronką odbywa się płynnie, bez żadnych niepokojących trzasków lub oporów.
Jak pisałem wielokrotnie - nie sprawdzam dokładności chodu. Jednak w przypadku Yema spróbowałem, bo byłem ciekawy wyników niespotykanego u innych producentów werku. Zauważyłem, że zegarek w perspektywie 7 dni przyspiesza. Na tyle na ile sumiennie zabrałem się do sprawy i uważnie kontrolowałem wskazania, to obliczyłem, że zegarek przyspieszał około 12 sekund na dobę. Dla jednych to dużo, inni z kolei machną na to ręką. Każdy musi sam sobie odpowiedzieć czy akceptuje taką wartość. Ja osobiście wychodzę z założenia, że jeśli kiedyś dojrzeje we mnie potrzeba odczytywania najdokładniejszych wskazań czasu to sięgnę po wyrób oferujący jakąś formę synchronizacji wskazań ze wzorcem. Z resztą, czy to właśnie ta interakcja - okresowe regulowanie wskazań i znajomość "kaprysów" każdego posiadanego zegarka, nie sprawia, że zyskują one mityczną duszę?

 

Yema Navygraf Maxi Dial timeandwatches.pl

 

Posiadanie zegarka z autorskim kalibrem to fantastyczna sprawa. Dodaje ona mu smaczku i wyjątkowości. Niestety, często wiąże się z kłopotliwym serwisem, droższymi przeglądami i potrzebą wysłania zegarka do producenta. Yema deklaruje, że ich kaliber został zaprojektowany jako prosty w serwisowaniu i trwały, czego skutkiem będzie szybszy i tańszy serwis.

Moje wrażenia? Po czasie spędzonym z tym zegarkiem rewizji poddaje swoje poglądy na temat zegarków sportowych. Do tej pory uważałem i podobało mi się, gdy zegarek sportowy był duży, szczególnie taki o podwodnej stylistyce. Moje przekonanie nie związane było w żaden sposób z praktycznością takiego "urządzenia", a jedynie z aspektem wizualnym - mały "nurek" z bezelem na zewnątrz ma niewielkie szkło i tarczę, a w moim guście jest, gdy oba elementy są odpowiednio duże. W Navygraf oba elementy są odpowiednio okazałe. Ten 39 milimetrowy zegarek ma szkło o średnicy 30 milimetrów, czyli zajmuje ono ¾ szerokości. Dla porównania, w popularnym "żółwiu" od Seiko koperta ma 44 milimetry mierzone w linii 3-9, zaś średnica szkła to 32, czyli w tym przypadku zajmuje ono 72 procent frontu zegarka. Jeśli, do przeszło 75 procent w Yema doliczyć taflę nałożoną na bezel, to mamy zegarek niemal "bezramkowy". Wystarczy już pseudo nauki.
Ta "bezramkowość" sprawia, że zegarek wydaje się większy niż jest w rzeczywistości. Dodatkowo powiększa go kształt uszu i bransoletki.
Marzec i kwiecień 2021 roku zaoferował pełny przegląd pogody - były mroźne dni, był deszcz, grad i śnieg, a także piękne słoneczne dni gdy temperatura przekraczała piętnaście stopni Celsjusza. Podczas takiej aury miałem okazję założyć zarówno do bluzy i swetra, jak i do tiszertu. Kompaktowość Yemy sprawiła, że szybko zapominałem o zegarku, który nie plątał się pod ściągaczem ani o niego nie zaczepiał, mimo że w mojej percepcji jest "odpowiednio duży". Coś wspaniałego.

 

Yema Navygraf Maxi Dial timeandwatches.pl

 

Zegarek Yema Navygraf Maxi Dial oferuje bardzo dużo za cenę około 3500 złotych. Opowiedziano w nim historię przeszłych modeli, stworzono naprawdę atrakcyjną stylistykę przeplatającą się z niebywałą ergonomią. Wszystko to uzupełnia kaliber YEMA2000, który można znaleźć tylko w portfolio tego producenta.
Oczywiście, nie jest to zegarek bez wad. Za największą, chociaż stosunkowo mało odczuwalną, uważam brak przystosowania do normy ISO dla zegarków nurkowych. Nie ma to jednak żadnego wpływu na to, jak zegarek nosi się w codziennym życiu, a jedynie jest informacją poprawiającą samopoczucie.

To spotkanie z francuskim zegarmistrzostwem było niezwykle odświeżające. Dzisiejsza Yema to nie “wielki dom Elitarnego Zegarmistrzostwa” lecz firma skupiona na wysłuchaniu swoich klientów i zaoferowaniu im najlepszej mieszanki własnej historii i dzisiejszych rozwiązań. To podejście, szczególnie w tym segmencie cenowym jest rzadkością, przez co Navygraf staje się jeszcze bardziej atrakcyjnym wyborem.
Mam nadzieję, że wyroby tej marki jeszcze zagoszczą w Timeandwatches.pl, a francuskie zegarki staną się modne.

Dziękuję firmie Hashtag.pl za udostępnienie egzemplarza, który tu zaprezentowałem.

Zegarki Yema (i wiele więcej) znajdziesz w sklepie Time&More.pl .

 

Adam Ciborek

Adam Ciborek

Lubię kawę, książki i innowacje. Szczególnie te zegarkowe. Czekam,aż powstanie urządzenie,które pozwoli regulować względność czasu. W świecie zegarków obracam się już od wielu lat. Pozwoliło mi to wyrobić sobie własne zdanie, które mam nadzieję, jest interesujące i pomocne dla innych.

ins Instagram


Nazwy własne firm, produktów, instytucji, a także ich znaki towarowe są własnością tychże firm, podobnie jak materiały graficzne i filmowe wykorzystane w serwisie Timeandwatches.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone © 2016 - 2023

Wykonanie: https://mizzo.pl