Louis Moinet urodził się w 1768 roku w centralnej Francji, zaś jego życie trwało do roku 1853. W tym czasie osiągnął przydomek “Zegarmistrza zegarmistrzów”, przyjaźnił się i doradzał Louisowi Abrahamowi-Breguetowi i pełnił stanowisko prezydenta Stowarzyszenia Chronometrycznego w Paryżu.

Jego klientela była również absolutnie niezwykła. Z usług Moineta korzystali Napoleon Bonaparte, Thomas Jefferson, James Monroe czy Ernest August Hanowerski. Trzecia i czwarta persona może nie są równie rozpoznawalne jak Napoleon i Jefferson, więc spieszę z podpowiedzią - Monroe był prezydentem Stanów Zjednoczonych, a ostatni wymieniony był księciem Hanoweru, czyli stolicy kraju Dolna Saksonia.

Moinet zajmował się wyrabianiem zegarów z funkcją bicia, alarmem i komplikacją astronomiczną. Niektóre ze skonstruowanych przez niego zegarków kieszonkowych ma mechanizmy zaprojektowane w niespotykany u innych zegarmistrzów sposób. Prowadził też prace nad usprawnieniem chronometrów morskich, by zapewnić ich doskonałą precyzję.

Poświęcił dwadzieścia lat życia by spisać “Traité d'horlogerie” - dzieło, w którym opisał ze szczegółami zasady i techniki zegarmistrzowskie. Imponujące.

W 1816 genialny Moinet zbudował pierwszy stoper. Mimo, że to Nicolas Rieussec jest kojarzony z chronografem, to jednak Moinet skonstruował go przed nim. Jego urządzenie wyglądało jak zegarek kieszonkowy i miało wskazówki niczym współczesne czasomierze.  a ponadto wyprzedzało swoją epokę. Przyrząd jest w stanie odmierzyć 1/60 sekundy. Nawet dziś, w czasach obrabiarek CNC i projektowania CAD, taka dokładność jest rzadko spotykana. 

Półroczne śledztwo zakończyło się w czerwcu ubiegłego roku, a jego wynik jednoznacznie wskazuje na to, że Compteur de Tierces, był pierwszym, znanym obecnie, czasomierzem. Potwierdzono to wpisem do księgi rekordów Guinnessa.

Dwuakapitowa prezentacja pokazuje, że “Zegarmistrz zegarmistrzów” był naprawdę znaczącą osobistością dla całego przemysłu zegarowego wczoraj i dziś.

Jeśli ktoś sięga po tak wielkie nazwisko, jako nazwę swojego przedsiębiorstwa to jest bardzo odważny. Jean-Marie Schaller - twórca współczesnej marki - doskonale zdawał sobie z tego sprawę ustanawiając swój warsztat w Saint-Blaise, leżącym pięć kilometrów od Neuchatel.

Mała, niezależna marka dostarcza luksusowe zegarki klientom, którzy szukają czegoś wyjątkowego.  Jean-Marie wiedział jak zbudować przedsiębiorstwo i dotrzeć do pożądanych klientów - zdobył wykształcenie w reklamie i marketingu, przez wiele lat pracował w branży zegarmistrzowskiej - między innymi w Lacoste Watches, Daniel Roth i Perrelet. W Perrelecie wskrzeszonym w 1994 roku piastował stanowisko dyrektora generalnego.

Jean-Marie założył Les Atelier w 2003 roku, rozpoczynając nowy etap w życiu.

Stworzona przez niego firma zdobyła wyróżnienie Red Dot za dizajn, była nominowana do Grand Prix d’Horlogerie de Genève. Najbardziej imponującym, moim zdaniem, osiągnięciem było zdobycie nagrody w Międzynarodowym Konkursie Chronometrycznym w 2015 roku.

Złotym medalem nagrodzono precyzyjny kaliber z tourbillonem LM35, wprawiający w ruch dwie wskazówki. Częstotliwość pracy mechanizmu to 3 Hz. Energia w bębnie zbierana jest przez ręczne nakręcanie, a całkowity jej zapas pozwala na około 3 dni nieprzerwanej pracy. Kamieni łożyskujących znalazło się w nim 19.

I tu, po długim wstępie, docieramy do sedna sprawy.

Zaprezentowany jesienią ubiegłego roku, zegarek Only Mexico korzysta z tego super-dokładnego mechanizmu LM35. To gwarancja najwyższej jakości i precyzji. 

Wyrób ten także na zewnątrz jest wyjątkowy - Atelier Louis Moinet sięgnęło do kultury Azteków, a nawet dalej w przeszłość - do początków wszechświata. 

Skoro zaczęliśmy od szczegółu jakim jest kaliber, to podążajmy dalej, do ogółu. Każdy z elementów zegarka w jakiś sposób nawiązuje do bogatej kultury Meksyku.

Tarcza przenosi do skali mikro relief jaki zobaczyć można na Kamieniu Słońca - czyli ważącym dwadzieścia cztery tony artefakcie Azteków. Stworzony w drugiej połowie XV wieku, za panowania cesarza Axayacatl, przedstawia Aztecką kosmogonię, wierzenia oraz kalendarz. Aztecki rok miał 18 miesięcy po 20 dni każdy, co sumarycznie składa się na 360 dni.

Płaskorzeźba przedstawia też bóstwa Azteckie, między innymi boginię wody, bogów deszczu i piorunów, zła i ciemności oraz wiatru i boskiego tchnienia. Oryginalna płaskorzeźba ma około 360 centymetrów średnicy, więc umieszczenie nawet jej fragmentów na tarczy zegarka było sporym wyzwaniem dla artystów.

Kamień Słońca można obejrzeć w Narodowym Muzeum Antropologicznym w Meksyku.

Pod częściowo ażurową powierzchnią tarczy znalazły się dwie wyjątkowe niespodzianki. W centrum tłem jest fragment meteorytu Toluca, który na ziemię spadł prawdopodobnie ponad pięćdziesiąt tysięcy lat temu. Najprawdopodobniej na ten żelazny meteoryt natrafiono po raz pierwszy w 1776 roku. 

Dla zespołu kierowanego przez Jean-Marie Schallera to nadal zbyt mało. Blisko krawędzi tarczy przeziera fragment innego meteorytu, Allende. Spadł on na Ziemię 8 lutego 1969 roku na terytorium meksykańskiej prowincji Chihuahua. Największy z kamiennych meteorytów ważył ponad 100 kilogramów.

Badania wykazały, że te ważące około dwóch ton obiekty istniały już trzydzieści milionów lat przed naszą planetą! Podobno to najstarsza “rzecz” o jakiej ludzkość wie. To się nazywa “coś wyjątkowego”.

Opakowaniem dla tego wszystko jest koperta wykonana ze złota próby 750. Jej średnica to 45,4 milimetra. Zadbano nawet o odporność na ewentualny kontakt z wodą - zegarek skontrolowano i opisano jako wodoszczelny do 30 metrów.

Cała powierzchnia koperty została ozdobiona grawerowaniem oddającym prekolumbijskie motywy geometryczne, które odnaleziono na ścianach budynków miasta Mitla. Założyli je Zapotekowie już około roku 500 naszej ery. Niektórzy wierzą, że te wzory są przedstawieniem Pierzastego Węża - wedle tamtejszych wierzeń - jednego ze współtwórców świata.

Z kolei uszy obudowy zdobią grawerowania ukazujące bóstwo Chaac. W mitologii Majów był to bóg deszczu i piorunów dbający o zbiory. Podobno uderzał swoim młotem w chmury co sprowadzało na ziemię deszcz.

Pasek to szeroki na 24 milimetry fragment brązowej skóry aligatora, do zapinania którego służy zapięcie motylkowe.

Czy muszę dodawać, że powstał tylko jeden taki zegarek?

Z całą odpowiedzialnością jestem gotów napisać, że Only Mexico należy do grona najbardziej wyjątkowych zegarków jakie powstały i ujrzały światło dzienne. Każdy z jego elementów jest w jakiś sposób wyjątkowy i unikalny. Zastosowanie fragmentu najstarszego znanego człowiekowi kamienia stawia Only Mexico w ścisłej czołówce mojej prywatnej listy zegarkowych “objawień”.