Każdy szanujący się producent powinien posiadać w swojej ofercie zegarki dysponujące tego rodzaju mechanizmami. Chociaż wiąże się to z olbrzymimi nakładami finansowymi, taki ruch jest w pełni uzasadniony. Chodzi przecież o prestiż i pozycję na rynku. Zdecydowanie jest o co walczyć.
Po udanym debiucie przyszedł czas na rok 2015, a wraz z nim kolejny autorski werk — kaliber 111. Mimo, że zmiany nie były powalające w stosunku do protoplasty, dodano moduł datownika, był to kolejny krok naprzód, a model Oris Artelier Calibre 111 został ciepło przyjęty. W tym roku producent postanowił przypomnieć swoim fanom o tym wspaniałym zegarku, dodając do kolekcji następny wariant kolorystyczny. Tym razem Oris postawił na kolor niebieski, który zyskuje coraz to większą popularność wśród klientów.
Oprócz nowej kolorystyki nie zmieniło się nic. To dalej ten sam elegancki i prosty czasomierz. Niebieska i nisko osadzona tarcza została udekorowana subtelnym szlifem słonecznym. Dzięki niemu zegarek prezentuje się bardzo dostojnie. Na jej powierzchni możemy znaleźć nieliniowy wskaźnik rezerwy chodu (godz. 3) oraz mały sekundnik i datownik (godz. 9).
Odnośnie tego ostatniego elementu, mogę napisać, że jego usytuowanie bardzo przypadło mi do gustu. Największą atrakcję na cyferblacie stanowi jednak nieliniowy wskaźnik rezerwy naciągu. Firma Oris jest jedyną szwajcarską marką, która połączyła ze sobą takie elementy, jak: 10-dniowa rezerwa chodu, jej nieliniowy wskaźnik oraz datownik. Takie rozwiązanie stawia markę w bardzo dobrym świetle, jako innowatora.
Po tarczy przemieszczają się zgrabne i polerowane wskazówki, utrzymane w srebrnej kolorystyce. Nakładane ręcznie indeksy godzinowe oraz dwie cyfry arabskie 6 i 12, idealnie dopełniają kompozycję. Wskazówki, godzinowa i minutowa, zostały wypełnione substancją świecącą Super-LumiNova®. Podwójnie wypukłe szkło szafirowe posiada wewnętrzną powłokę antyrefleksyjną, a przy tym idealnie komponuje się z kształtem koperty.
Jak się pewnie większość z Was domyśla, magicznym elementem zegarka jest jego serce. Manufakturowy kaliber 111 może pochwalić się imponującą rezerwą chodu, która wynosi wspomniane 10 dni. Oczywiście wynik ten uzyskiwany jest wyłącznie przy pełnym naciągu sprężyny. Naciąg odbywa się ręcznie za pomocą koronki. Największym zaskoczeniem jest fakt, iż werk posiada tylko jeden bęben napędowy. Jego nowoczesna architektura powinna cieszyć nawet wybredne oko. Element możemy podziwiać przez transparenty dekiel.
Pozostały czas pracy wskazuje na tarczy, przytaczany wcześniej, nieliniowy wskaźnik rezerwy chodu. Takie rozwiązanie wymagało od inżynierów opracowania specjalnej konstrukcji przekładni ślimakowej. Mechanizm działa z częstotliwością 21,600 VpH co odpowiada 3hz. Stalowa koperta o średnicy 43 mm została poprawnie skrojona. Jej wodoszczelność to 30 metrów. Obudowę zestawiono z niebieskim lub czarnym skórzanym paskiem. Do wyboru jest również wygodna stalowa bransoleta.
Nowa wersja modelu Artelier Calibre 111 kontynuuje dziedzictwo i pozycjonuje markę Oris, jako jedną z najbardziej pionierskich w szwajcarskim zegarmistrzostwie. Zegarek, sprzedawany w drewnianym ekskluzywnym pudełku, trafi już w grudniu na półki sklepowe. Jego cena będzie wynosi 5 500 CHF.