Przyznam, że kiedy kurier zapukał do drzwi i wręczył mi wyczekiwaną paczkę, byłem bardzo podekscytowany oraz przerażony jednocześnie. Ciężko jest „naskrobać” coś konstruktywnego o czymś, o czym nie ma się zbyt wielkiego pojęcia. No ale skoro podjąłem się takowego zadania to trzeba było je wykonać. Jak się pewnie domyślacie, czasomierz jeszcze nie posiada nazwy, dlatego nazwałem go roboczo „…”. Tak, wiem, że poszedłem po najmniejszej lini oporu, ale za tym faktem skrywa się niespodzianka, którą razem z producentem przygotowaliśmy dla Was. Zatem czytajcie uważnie i do samego końca!
Pewnie nie wszyscy jeszcze kojarzą firmę Balticus, dlatego na początek kilka słów na jej temat. Owa marka to typowy mikro-brand o polskim rodowodzie. Powstał on 3 lata temu, a za jego sterami zasiada Bartosz Knop - właściciel. Kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się o firmie, od razu zagościł na mojej twarzy uśmiech. Bardzo cieszy mnie fakt, że nasz rodzimy rynek wciąż się rozwija.
Na chwilę obecną mamy kilka polskich marek produkujących czasomierze. Jednak najbardziej urzekł mnie brand Bartka, który stwierdził, że postawił wszystko na jedną kartę. Oczywiście z pasji i miłości do precyzyjnych przedmiotów odmierzających czas. To naprawdę postawa godna pochwały.
Głównym założeniem jego działalności jest tworzenie ciekawych zegarków o wysokiej jakości, w przystępnych cenach. Patrząc na aktualną ofertę, można znaleźć odzwierciedlenie w tych słowach. Obecnie największą gwiazdą w portfolio jest model „Gwiezdny Pył”. Nie ma co, genialny zegarek. Czy „...” powtórzy sukces swojego kolegi? Na tą odpowiedź jest stanowczo za wcześnie.
„…”
Patrząc się na zegarek mam nieodparte wrażenie, że cofam się w przeszłość. Ewidentnie w „...” można odnaleźć ducha lat 50 i 60. Klasyka przez wielkie „K”. Jest to bardzo ciekawa alternatywa dla obecnie oferowanych modeli ze stajni Balticus’a, które krótko mówiąc, mają współczesny charakter. Taki ruch jest uzasadniony. Każda marka, chcąca liczyć się na rynku, powinna w swojej ofercie posiadać klasyczne oraz eleganckie zegarki. W końcu Polacy uwielbiają klasykę. „...” dokładnie taki jest. Elegancki i ponadczasowy.
Tarcza
Cyferblat, jak na reprezentanta starej szkoły, jest prosty i niezbyt skomplikowany. Układ wskazań ogranicza się do niezbędnego minimum. Ukazywanie aktualnego czasu realizowane jest za pomocą trzech wskazówek: godzinowej, minutowej i sekundowej. Bardzo spodobała mnie się skala minutowa, widniejąca w środkowej części tarczy. Jest to coś innego. Ręcznie zaaplikowane indeksy godzinowe są długie i smukłe. Idealnie współgrają z równie zgrabnymi wskazówkami. Okienko datownika umiejscowiono na godzinie trzeciej.
Tuż pod indeksami widnieją kropki, utworzone ze substancji luminescencyjnej. Wskazówki, godzinowa oraz minutowa, również zostały potraktowane tą substancją. Na plus trzeba zaliczyć intensywność z jaką ona świeci. Jeśli chodzi o czas to wypada trochę gorzej, ale przecież nie jest to zegarek do nurkowania. W każdym razie, mamy możliwość odczytu godziny po zmroku, i to jest najważniejsze.
Istnieją dwa warianty kolorystyczne tarczy: czarny oraz srebrny. Pierwszy z nich dostępny jest w podstawowej wersji, ze stalową kopertą oraz czarnym paskiem. Zegarek prezentuje się dostojnie i bardziej uniwersalnie. Jednak brakuje mi tu czegoś. Troszeczkę wkrada się monotonia, ale może to zamierzony efekt? Sam już nie wiem.
Drugi wariant jest o wiele ciekawszy. Przynajmniej dla mnie. Niestety, dostępny jest tylko w wersji z pozłacaną kopertą i brązowym paskiem. Mam nadzieję, że producent pokusi się o rozszerzenie oferty. Ideałem byłby model ze wspomnianą tarczą, czystą, stalową kopertą i czarnym paskiem.
Wracając do tematu, srebrna tarcza została ozdobiona szlifem słonecznym. Dzięki niemu światło padające na jej powierzchnię, pozostawia piękne refleksy. Napis „Made in Poland” dumnie widnieje w pobliżu godziny szóstej.
Koperta
Kształt, jak i charakter koperty, jest bardzo zachowawczy i poprawny, ale czego możemy więcej oczekiwać od zegarka klasycznego? Wypolerowana na wysoki połysk obudowa, posiada rownież elementy satynowane, tworzące ładny kontrast. Jej średnica wynosi 41 mm, a grubość 10,85 mm. Długość (od ucha do ucha) to 48 mm. Ogólnie koperta prezentuję się zgrabnie, a jej optymalne wymiary sprawiają, że czasomierz idealnie układa się na nadgarstku.
Nieprzesadnie smukły pierścień sprawia, że czasomierz wygląda solidnie. Uszy koperty są krótkie i dobrze wyprofilowane. Lekko wypukłe szkło szafirowe, z obustronną powłoką antyrefleksyjną, idealnie koresponduje z całością. Transparentny dekiel umożliwia podziwianie pracującego mechanizmu. Tylne szkło również zostało wykonane z szafiru.
Wodoszczelność koperty ustalono na poziomie 10 atmosfer (100 m). Koronka jest niewielkich rozmiarów, a na jej powierzchni widnieje wygrawerowana litera „B”. Od razu napisze, że jej rozmiar nie wpływa znacząco na komfort użytkowania. Obudowa wykonana ze stali szlachetnej dostępna jest w dwóch wersjach. Ze złotą powłoką PVD oraz bez niej. Która opcja podoba się Wam bardziej? Piszcie w komentarzach.
Mechanizm
Jednostką napędzającą wskazówki „...” jest japońska Miyota 9015, produkowana przez firmę Citizen. Według danych, mechanizm zapewnia 42 h rezerwy chodu. Werk działa ze standardową częstotliwością 28,800 VpH. Łożyskowany jest przy użyciu 24 kamieni syntetycznych. Deklarowana dokładność chodu przez producenta oscyluje między -10, a + 30 sekund na dobę. Także nie jest aż tak źle, jak wielu sądzi.
Dla wybrednych, zastosowanie szwajcarskiego mechanizmu podniosłoby znacznie koszty zegarka. Byłoby to nie opłacalne. Płyta werku została ozdobiona pasami genewskimi. Z racji, iż jest to prototyp nie ma jeszcze żadnego zdobienia na wahniku. Ale spokojnie, producent zapewnił mnie, że rotor zostanie upiększony w finalnej wersji.
Pasek
Odnośnie pasków to w zależności od wersji, na jaką się zdecydujemy, są dwa. Wspomniane wcześniej: czarny i brązowy. Oba zostały wykonane ze skóry cielęcej. Ich wykończenie jest matowe, a sama jakość mogłaby być trochę lepsza. Jednak jest to tylko moja subiektywna ocena.
Brązowy pasek wizualnie jest o wiele ciekawszy i ma przyjemną w dotyku fakturę, niż czarny. Przeszycia obu są solidne, więc nie ma mowy o rozwarstwieniu się podczas użytkowania. Jeśli chodzi o zapięcie to mamy do czynienia z tradycyjną klamrą ze sprzączką. Na jej powierzchni wygrawerowana została nazwa brandu. Zastrzeżenia mam co do jednego. W wersji z pozłacaną kopertą, klamra powinna być pod kolor, a nie jest. Szkoda, ale to mały niuans. Może Bartek to zmieni?
Wrażenia
Na warsztacie model „...” gościł u mnie przez przeszło dwa miesiące. To dość czasu aby się z nim dokładnie zaznajomić. Do dyspozycji miałem obie wersje. Jak miałbym wybierać dla siebie to zdecydowanie wygrałby czarny wariant. Ze względu na większą uniwersalność. Pozłacana wersja jest dla bardziej statecznych osób.
Model „...” ma swój urok. Dobrze leży na nadgarstku, i został naprawdę solidnie wykonany. Zegarek doskonale sprawdzi się do garnituru czy koszuli. Polubią go osoby dojrzałe, jak i młodzi miłośnicy klasyki. Jeśli chodzi o komfort podczas użytkowania to nie odnotowałem nic rażącego. Waga oraz proporcje koperty są wręcz idealne.
Plus za wielkość obudowy, która została dostosowana do obecnych standardów. Moim zdaniem znaleziono idealny balans, pomiędzy estetyką, a praktycznością. Kończąc ten wpis, pamiętajcie, że to prototyp i finalna wersja może się ZNACZNIE RÓŻNIĆ! Przewidywana premiera to przełom października/listopada 2017 roku. Cena nie jest jeszcze ustalona.
Konkurs
I teraz najważniejsze - konkurs! Tak jak pisałem na wstępie, zegarek nie ma jeszcze nazwy, dlatego zwracamy się z tym do Was. Ogłaszamy konkurs na najlepszą nazwę dla modelu „...”. Nagrodą będzie zegarek marki Balticus. Jaki? Sami o tym zdecydujecie! Szczegóły oraz regulamin konkursu niebawem na naszej stronie i Facebook’u. Dlatego zachęcamy do polubienia naszego fanpage'a, aby nic nie przegapić: https://web.facebook.com/TIMEANDWATCHESPL/