Na tle wciąż zmieniających się zegarkowych trendów, można zauważyć, że klasycznych kreacji mimo wszystko jest najwięcej. To właśnie one dominują w kolekcjach najznamienitszych producentów.
Jako wieloletni sprzedawca ekskluzywnych czasomierzy mogę tylko potwierdzić, że klienci najczęściej sięgają właśnie po tego typu wyroby. Oczywiście są pewne odstępstwa od tej reguły. W końcu istnieje wiele firm produkujących wyłącznie nowoczesne i sportowe modele, ale nadal stanowią one mniejszość.
Ostatnio postanowiłem, że zrecenzuję dla Was typowo „antyczny” zegarek. Mój wybór padł na model 1942 Petite Seconde od Aerowatch. Marka może nie jest jakoś specjalnie popularna w naszym kraju, ale za to specjalizuje się w produkcji czasomierzy stricte klasycznych. Patrząc się na stronę internetową producenta, można zaleźć ogrom referencji, które nawiązują do korzeni zegarmistrzostwa.
1942 Petite Seconde
Zegarek jest stosunkowo nową pozycją w portfolio firmy. Jego premiera miała miejsce w tym roku. Model, jak sama nazwa wskazuje, pochodzi z kolekcji „1942”. Za tą datą skrywa się znacznie więc niż tylko konkretna linia wzornicza.
To właśnie ten rok dla Aerowatch był jednym z najważniejszych. Pan Maxime Crevoisier przejął wtedy fabrykę i osiadł się w nowej siedzibie w Neuchâtel. Ugruntował on markę, jako producenta zegarków kieszonkowych i dewizek, które na ówczesne czasy stanowiły większą część kolekcji.
Dziś linia „1942” jest hołdem dla osoby Pana Maxime’a, a projekty czerpią garściami z zabytkowych modeli kieszonkowych. Co ważne, jej sukces sprzedażowy pozwolił marce w 2008 r. przenieść się z ówczesnej lokalizacji do Saignelégier — luksusowego budynku z 1896 roku.
Tarcza
Jak na „klasyka” przystało, zegarek posiada przepiękną giloszowaną tarczę, zachowaną w srebrzystej tonacji. Wspomniane giloszowanie obejmuje cały cyferblat, jednak wzrok przykuwa ciekawy wzór w jej centrum. To właśnie on odgrywa główną rolę w tym „przedstawieniu”.
Nie zabrakło również czarnych rzymskich cyfr, standardowych dla takich projektów. Znajdują się one jakby na drugim „pierścieniu”. Tuż nad nimi widoczna jest skala minutowa. Sekundy prezentowane są za pomocą małego sekundnika, usytuowanego w pobliżu godzinny 9. Z tarczy możemy odczytać jeszcze dzień miesiąca. Okienko tego wskazania znajduje się na godzinie trzeciej.
Niebieskie wskazówki idealnie współgrają z kolorystyką bardzo zrównoważonego cyferblatu. Dodatkowo godzinowa odznacza się oryginalnym kształtem nazywanym w zegarmistrzostwie „poires” (z fr. gruszka).
Całość prezentuje się spójnie i niezwykle czytelnie. Najważniejsze cechy dawnych kieszonek zostały wdrożone do projektu. Myślę, że tracza jest naprawdę atrakcyjna wizualnie i powinna przypaść do gustu miłośnikom wysublimowanej klasyki.
Koperta
Uważam, że to również mocny punkt modelu 1942 Petite Seconde. Co mogę o niej powiedzieć? Bez wątpienia jest charakterystyczna i rzuca się w oczy. Nie wiem jak to dokładnie określić, więc napisze, że składa się z dwóch poziomów. Ten górny to pierścień.
Dzięki niemu koperta wygląda na złożoną oraz masywną. Wszystkie jej elementy są zaoblone i zostały starannie wypolerowane. Dzięki specyficznym uszom, a co za tym idzie mocowaniu paska, obudowa ładnie przylega do nadgarstka.
Nie mogło zabraknąć także cebulowatej koronki, charakterystycznej dla „kieszonek”. Jest ona trzystopniowa i łatwa w użytku. Jej minusem jest spory rozmiar. Niestety, ale może się przy niektórych ruchach wbijać w skórę nadgarstka.
Średnica koperty wynosi 42 mm, jednak wygląda ona na mniejszą za sprawą szerokiej lunety. Konstrukcja wodoszczelna jest do 50 metrów, więc nie jest tak źle. Do zamocowania transparentnego dekla wykorzystano siedem śrubek.
Mechanizm
Kopertę wypełniono jednostką wyposażoną w automatyczny naciąg o oznaczeniu SW290-1. Jest to mechanizm produkowany przez firmę Sellita. Charakteryzuje się on 38-godzinną rezerwą chodu oraz pracą z częstotliwością 4 Hz. Werk łożyskowany jest za pomocą 31 kamieni syntetycznych, a jego średnica wynosi 25,60 mm.
Wizualnie mechanizm prezentuje się poprawnie. Niebieskie śrubki czy widoczne pasy genewskie na wahniku dodają szyku. Nazwa producenta została wygrawerowana i pokryta złotą farbą. Próżno szukać tu fajerwerków, ale ma również specjalnych powodów do narzekania. Wiadomo, że zawsze można postarać się bardziej, ale bez przesady.
Pasek
Producent postanowił „ubrać” tytułowy model w niebieski skórzany pasek. Jego szerokość, wynosząca 23 mm, została odpowiednio dopasowana do rozmiaru koperty. Faktura krokodyla dodaje charakteru. Uważam, że kolorystyka nie mogła być inna niż niebieska. Świetnie komponuje się ze wskazówkami o tej samej brawie.
Do dyspozycji mamy zapięcie motylkowe, wyposażone w przyciski bezpieczeństwa. Standardowo widnieje na mim laserowo wygrawerowana nazwa producenta. Jeśli chodzi o jakość paska, to nie mogę zbyt wiele napisać oprócz tego, że na pierwszy rzut oka jest zadowalająca. Dopiero przy dłuższy użytkowaniu można sprawdzić, co tak naprawdę jest on wart.
Podsumowanie
Aerowatch 1942 Petite Seconde został naprawdę przemyślanie skomponowany. Widać mocne nawiązanie do zabytkowych zegarków kieszonkowy, produkowanych przez firmę w latach 40-tych i 50-tych. Przepiękna i czytelna tarcza jest najlepszą wizytówką na to, że klasyka wcale nie musi być monotonna.
Jakość wykonania owego produktu, jak i jego wygląd, stanowią doskonałą alternatywę dla popularnych brandów, jak chociażby Longines. No właśnie, jak „Mała sekunda” prezentuje się cenowo? Kwota detaliczna to 6030 zł.
Zdjęcia: Marek Śliwiński