fbpx
4 Marca 2020

Recenzja: Emile Chouriet Ice Cliff

Napisał: Bartosz Marciniak

Na łamach naszego portalu przedstawiłem już kolekcję Ice Cliff, produkowaną przez niszową manufakturę Emile Chouriet z Genewy. Sama marka jest stosunkowo krótko na polskiej ziemi i powoli zaczyna się „rozkręcać”. Pomimo krótkiego czasu obecności zainteresowanie wzrasta z miesiąca na miesiąc. Osobiście mnie to nie dziwi, ponieważ oferta jest więcej, aniżeli tylko poprawnie „skrojona”. 

 

W zegarkowym portfolio można znaleźć modele proste i nieskomplikowane, zarówno pod względem wizualnym, jak i technicznym, oraz takie, które śmiało mogą stawać w szranki z wyrobami od bardziej prestiżowych producentów. W szczególności mam tutaj na myśli czasomierze wyposażone w wielkie komplikacje, takie jak: tourbillon czy minutowa repetycja. Oczywiście są to najdroższe i najbardziej prestiżowe pozycje z całej oferty Emile Chouriet.

 

Emile Chouriet Ice Cliff

 

 

 

ICE CLIFF

 

Zegarki wywodzące się z tej linii wzorniczej inspirowane są podbojem Alp leżących na terenie Szwajcarii. Jak wiadomo, znaczna części tego kraju znajduje się u podnóży gór. Osoby kochające wspinaczkę wysokogórską od zawsze były zafascynowane tym urokliwym regionem. Dla przypomnienia najwyższym szczytem w Szwajcarii jest Dufourspitze (4634 m n.p.m.). Usytuowany jest na granicy z Włochami. Nie jest to jednak jedyny wierzchołek leżący na wysokości powyżej 4500 m n.p.m. Masyw Monte Rosa naprawdę ma sporo do zaoferowania pod tym względem.

 

Emile Chouriet Ice Cliff

 

Nie od dziś wiadomo, że dotarcie na sam szczyt jest śmiertelnie niebezpieczne w szczególności, kiedy tzw. atak odbywa się zimową porą. Panujące na tak sporej wysokości warunki atmosferyczne nie są przyjazne człowiekowi. Pionierzy podbojów owych szczytów byli w stanie zaryzykować własnym życiem, aby znaleźć się w najwyżej położonym punkcie. 

 

Kolekcja Ice Cliff jest swego rodzaju uhonorowaniem właśnie tych wszystkich ludzi, którym było dane odkryć nieznane na tamte czasy rejony Alp. Wbrew pozorom na tarczy zegarka można odkryć wiele elementów nawiązujących do wspinaczki, ale o tym za chwile.

 

 

Model, który zawitał do naszej redakcji to wariant z niebieską, opalizującą tarczą oraz materiałowym paskiem, zachowanym w tej samej kolorystyce. Bardzo udane zestawienie. 

 

 

 

KOPERTA 

 

Emile Chouriet Ice Cliff

 

Zacznę od koperty tytułowego bohatera, ponieważ pod tym względem jest naprawdę bardzo ciekawie. Standardowo została wykonana ona ze stali szlachetnej. Jej średnica wynosi zaledwie 40 mm, a grubość 10 mm. Wiele osób przyzwyczajonych do znacznie większych zegarków widząc taką informację, może uznać, że to absolutnie produkt nie dla nich. Co więcej, sam tak myślałem. Jednak kiedy założyłem Ice Cliff na nadgarstek uświadomiłem sobie, że to idealnie układający się czasomierz. Absolutnie nigdy bym nie powiedział, że to 40 mm. Wygląda na znacznie większy. Wszystko za sprawą nowoczesnej i złożonej konstrukcji koperty.

 

 

Zdecydowane i „ostre” kształty obudowy wyróżniają ten model na tle monotonnej konkurencji. Projektanci połączyli również powierzchnie polerowane ze szczotkowanymi. Tworzy to ładny kontrast dla oka. I w taki o to sposób górna część pierścienia jest matowa i nie odbija mocno światła, a jego profil wypolerowano na wysoki połysk. Oprócz aspektów wizualnych takie rozwiązanie jest bardzo praktyczne. W końcu front pierścienia jest mocno podatny na zarysowania, a na szczotkowanej powierzchni rysy są zdecydowanie mniej widoczne. Podobają mi się również uszy obudowy, które są najbardziej wystającym i charakterystycznym elementem.

 

Emile Chouriet Ice Cliff

 

Od góry kopertę zamyka szkło szafirowe, a od spodu transparenty dekiel, który mocowany jest do korpusu za pomocą sześciu śrubek. Patrząc się wnikliwie, można zauważyć, że tył korpusu jest szczotkowany, a dekiel polerowany.

 

Oczywiście konstrukcja nie jest pozbawiona minusów. Pierwszym co razi, jest wodoszczelność wynosząca tylko 50 metrów. Napisałem „tylko”, ponieważ zegarek reklamowany jest przez manufakturę jako sportowy, więc jak na tego typu czasomierz to mało. Kolejnym mankamentem jest brak zakręcanej koronki oraz jej wielkość. Nie ma co ukrywać, jest ona mała i trochę nieporęczna, ale przypuszczam, że to kwestia przyzwyczajenia. Koronka jest obudowana po bokach oraz sygnowana logiem.

 

 

Tak jak wspomniałem wyżej, zegarek doskonale układa i prezentuje się na nadgarstku. Bez problemu schowa się pod mankiet koszuli ze względy na niewielką grubość. Do tego jest lekki i nie przeszkadza w rutynowych czynnościach.

 

 

MECHANIZM 

 

Emile Chouriet Ice Cliff

 

W atrakcyjnie wizualnie kopercie Emile Chouriet umieściło mechanizm z automatycznym naciągiem sprężyny napędowej o oznaczeniu EC9316. Posiadający 38-godzinną rezerwę chodu werk, został ozdobiony pasami genewskimi na wahniku. Wykorzystano również niebieskie śrubki. Nie jest to najpiękniejszy mechanizm, jaki w życiu widziałem, ale z drugiej strony nie ma się do czego tak naprawdę doczepić. Jest standardowo. Za mechanizm bazowy posłużyła ETA 2824-2, która jest raczej bezproblemowa i łatwa w serwisowaniu. 

 

 

 

TARCZA 

 

To chyba najważniejszy punkt każdego zegarka. W końcu to właśnie na cyferblat spoglądamy najczęściej i to właśnie on gra w większości przypadku pierwszoplanową rolę. Tak jak wspomniałem na początku, recenzowany model posiada niebieską, opalizującą tarczę. W zależności od kąta padania światła powstaje piękny refleks podążający subtelnie po jej powierzchni.

 

Emile Chouriet Ice Cliff 

 

Cyferblat jest nisko osadzony. Z kolei wewnętrzny pierścień sięga znacznie wyżej. Domyślam się, że ma to symbolizować masyw górski. Dlaczego tak właśnie wnioskuje? Ponieważ na owym pierścieniu widoczny jest wzór przypominający wierzchołki gór. Wygląda to nietuzinkowo. 

 

 

Kolejną „gwiazdą” jest spora zębatka widoczna w środkowej części tarczy. Naprawdę nie wiem, do czego ona ma nawiązywać, ale na swoją obronę mogę napisać tylko tyle, że nigdy w życiu nie byłem w wysokich górach. Stąd też kompletnie nie znam się na sprzęcie wspinaczkowym. W każdym razie zębatka genialnie wpasowuje się w ogólną charakterystykę opisywanego czasomierza.

 

Emile Chouriet Ice Cliff

 

Na tarczy widać indeksy godzinowe typu „baton” oraz cyfry rzymskie. Wszystkie posiadają aplikację ze substancji luminescencyjnej, która świeci mocno na zielono. Wskazówki, godzinowa i minutowa, posiadają nowoczesny wygląd, który bardzo przypadł mi do gustu. Również połączono dwie techniki wykończenia ich powierzchni i to na tak małej powierzchni.

 

Emile Chouriet Ice Cliff 

 

Dodatkowo dokładnie przez ich środek przechodzi niewielka kreseczka — kapitalnie to wygląda. Jest ona dobrze widoczna dzięki użyciu białej masy fluorescencyjnej na większości tej niewielkiej powierzchni. Sekundowa wskazówka zakończona jest pomarańczowym grotem, co dodaje trochę kontrastu. Okienko datownika standardowo wylądowało na godzinie trzeciej. Na całe szczęście producent nie postanowił zastosować tła pod kolor tarczy. Uważam, że byłoby to już zbyt monotonne. Całość naprawdę robi świetne wrażenie. Cyferblat jest ładny, praktyczny i czytelny.

 

 

 

Pasek 

 

Ice Cliff przybył do mnie w wersji na niebieskim materiałowym pasku, wyposażonym w zapięcie motylkowe. Jego jakość jest naprawdę w porządku. Pasek jest gruby, przyjemny w dotyku, a przeszycia są starannie wykonane. Jest też bardzo komfortowy, a to dla mnie najważniejsze. Zapięcie motylkowe jest miłym dodatkiem. Oczywiście nie zabrakło na nim logotypu genewskiej manufaktury. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. 

 

Emile Chouriet Ice Cliff

 

Pasek bardzo fajnie komponuje się nie tylko z dżinsami. Jest stosunkowo uniwersalny, jeśli chodzi o dobór stroju. Myślę, że łatwo będzie go też utrzymać w należytej czystości. 

 

 

 

PODSUMOWANIE 

 

Jestem naprawdę zadowolony, że mogłem poznać bliżej zegarek Emile Chouriet Ice Cliff. To naprawdę bardzo wdzięczny zegarek, który powinien zadowolić oko nie jednego miłośnika „tematu”. Ciekawy kształt koperty oraz wzory na tarczy przyciągają uwagę. Większość moich znajomych wypowiadała się o Ice Cliff bardzo przychylnie. Producent zadbał o wiele czynników takich, jak chociażby jakość wykonania czy autonomiczny projekt — nie jest to kolejna kopia bardziej znanych modeli zegarków.

 

Emile Chouriet Ice Cliff


Teraz najważniejsze — cena. Za model na pasku zapłacimy 5199 zł. Czy to dużo? Zachęcam, aby każdy sam sobie odpowiedział na to pytanie.

Bartosz Marciniak

Bartosz Marciniak

Moja przygoda z zegarkami rozpoczęła się już w szkole średniej, kiedy to na okienkach godzinowych spacerowałem po alejach galerii handlowej i spoglądałem z niedowierzaniem na gabloty wystawowe najlepszych salonów sprzedających owe przedmioty. Pierwsze moje pytanie pojawiające się gdzieś tam w głowie było: "Dlaczego zegarki potrafią kosztować majątek?" W celu nabycia wiedzy na ten temat trafiłem na forum KMZiZ gdzie zaraziłem się pasją, która z czasem przeistoczyła się w miłość

ins Instagram


Nazwy własne firm, produktów, instytucji, a także ich znaki towarowe są własnością tychże firm, podobnie jak materiały graficzne i filmowe wykorzystane w serwisie Timeandwatches.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone © 2016 - 2023

Wykonanie: https://mizzo.pl