Ustalmy to na początku - nie ładnie się przechwalać. Wyjątkiem może być sytuacja, gdy jest się firmą Vacheron Constantin i skonstruowało się najbardziej skomplikowany zegarek naręczny w swojej historii. Dodatkowym argumentem, może być fakt, że zegarek został najprawdopodobniej przygotowany zgodnie z indywidualnym życzeniem klienta i ma kaliber stworzony od A do Z do tego projektu. Jak zawsze zachęcam do zapięcia pasów i ruszamy na przejażdżkę do krainy “Bo można”.
Tak, werk o oznaczeniu 2756, wykorzystany Les Cabinotiers Grand Complication Split-Second Chronograph - Tempo, zaprojektowano, wykonano i skompletowano od podstaw. Jednak nie mówimy tu o byle jakim mechanizmie. Ten składa się z 1163 części i czterdziestu kamieni łożyskujących. Nawet wymiary werku mogą robić wrażenie - 33,3 milimetra średnicy (czyli 14 ¾ linii) i 16,35 milimetra grubości.
Ta ogromna liczba części potrzebna była do przygotowania zestawu komplikacji, który liczy aż 24 elementy. Znaleźć tu można zarówno funkcje astronomiczne, dźwiękowe i łączące się z pomiarem czasu na żądanie. Zastosowano także “typową komplikację” konstrukcji, mającą poprawiać dokładność chodu - tourbillon. Kaliber prezentuje wskazania na dwóch tarczach - od wierzchu i od spodu, a całość przypomina trochę wielowarstwowy tort.
Przez ponad dwa stulecia, skomplikowane zegarki prezentujące dokładną datę z uwzględnieniem długości roku czy miesięcy lub czas za pomocą wybijanych dźwięków, były chlubą genewskiego producenta. Nowy Les Cabinotiers Split-Second Chronograph - Tempo jest szczytowym osiągnięciem marki, tak przedstawia to firma.
Jego funkcje zostały podzielone na dwie sekcje - po dwóch stronach mechanizmu - tak, by poza zaawansowaniem technicznym, zegarek prezentował informacje w sposób czytelny. Udało się zupełnie nieźle, jednak myślę, że ma to związek ze średnicą całości. Ten wyrób ma 5 centymetrów średnicy! Gdybym nie napisał wcześniej, że to zegarek naręczny, to pewnie niektórzy po przeczytaniu tej informacji mogliby pomyśleć, że opisuję “kieszonkę”.
Teraz proszę o skupienie, wymieniam wszystkie wskazania i funkcje (a przynajmniej staram się)! Tourbillon, repetycja minutowa, wieczny kalendarz (rok, miesiąc, dzień, cykl lat przestępnych), godziny i minuty na osobnych osiach, czas w formacie dobowym/czas w drugiej strefie, stoper z kołem kolumnowym wyposażony w funkcję międzyczasów i pomiar do 30 minut.
Po drugiej stronie koperty sprawdzić można fazę i wiek księżyca - wskazówką powracającą, czas słoneczny, równanie czasu, czas wschodu i zachodu, długość dnia i nocy, rezerwę naciągu.
Czas wschodu i zachodu jest skorelowany z miejscem zamieszkania zamawiającego i musiał zostać uwzględniony na początkowych etapach produkcji. Fazy księżyca zostały zaprojektowane tak, że korekta będzie wymagana dopiero po tysiącu lat (o ile zegarek będzie pracował).
Stoper, pozwalający odmierzyć międzyczasy to niezwykle skomplikowana konstrukcja, będąca w moich oczach tak naprawdę niesłusznie pomijaną gdy mowa o Wielkich Komplikacjach. Oczywiście mam na myśli klasyczne wydanie, a nie uproszczoną wersję, jaką można znaleźć w niektórych wyrobach.
Robi wrażenie? Zwykły automat z trzema wskazówkami i datą, złożony z mniej niż 200 części zaczął wyglądać jakoś blado? Jeśli przytaknęliście na jedno, drugie, bądź oba, to znaczy, że w Vacheron Constantin osiągnęli to czego chcieli.
Zupełnie inną sprawą jest to, jak wiele razy ten wyrób zobaczy światło dzienne oraz to, że to określenie “zegarek naręczny” jest w tym przypadku nadużyciem. Chętnie bym przymierzył to “nadużycie” ze złota.