Nowy Chronoswiss Opus Chronograph Flag w wersji szkieletowanej to uaktualnienie jednego z najlepiej rozpoznawalnych modeli marki.
Pierwszy model Opus ujrzał światło dzienne w 1995 roku. Wraz z nim marka zaprezentowała wyjątkowe zdolności w kwestii "znikania" tarcz.
Za pomocą pantografu rzemieślnicy z lucerneńskiego atelier wycinają fragmenty płyt mechanizmu. Metoda wykorzystująca to narzędzie wymaga wykonania powiększonego modelu, po którym będzie przesuwał się jeden z elementów maszyny. Po "drugiej stronie" urządzenia znajduje się rylec wycinający mniejszy element zgodnie ze wzorcem. Brzmi prosto i relaksująco, jednak na pewno takie nie jest. Skoro w ten sposób ma powstać zegarek za ponad jedenaście tysięcy Euro, to nie ma tu miejsca na pomyłki lub niedbałości.
Po zakończeniu procesu szkieletowania mosty otrzymują czarne wykończenie potęgujące wrażenie przestrzeni pod szczątkową tarczą.
Czas można odczytać dzięki breguetowskim wskazówkom i niebieskim elementom ze skalami - flanszy i dwóm otokom. Po lewej stronie tarczy znalazł się mały sekundnik, po prawej kalendarz dni miesiąca.
Z kolei czas zmierzony przez stoper odczytuje się z centralnej wskazówki i dwóch dodatkowych skal wypełniających białe pierścienie przy godzinach 12 i 6.
Podoba mi się, że rozgraniczono wskazanie czasu bieżącego i tego odmierzanego na żądanie. Różne kolory płaszczyzny fragmentarycznej tarczy i wskazówek, chociaż na pierwszy rzut oka może to być trudne do zauważenia, odpowiadają za inne funkcje. Punktem w którym się zazębiają jest wskazanie sekund zliczonych przez chronoskop - czerwona wskazówka (barwa stopera) porusza się nad niebieską flanszą (barwa czasu bieżącego). Proste i ciekawe jednocześnie.
Po ćwierć wieku obecności na rynku, zegarki Chronoswiss Opus są już doskonale rozpoznawalne. By uniknąć sytuacji, gdy klienci nie zdecydują się na "nowy" model i wybiorą egzemplarz z rynku wtórnego, bo to tak naprawdę jedynie "przemalowany staroć", odświeżono kopertę.
Obudowa ze stali składa się z 23 części i ma 41 milimetrów średnicy. Nie zabrakło w niej charakterystycznych dla marki elementów - radełkowanych pierścieni na wierzchu i spodzie koperty, dużej cebulastej koronki oraz prostych uszu. Te ostatnie zostały przeprojektowane - zmieniono ich geometrię tak, by zegarek jeszcze lepiej układał się na przegubie.
Przy okazji modernizacji całości zwiększono także odporność na działanie wody. Obecnie Opus Chronograph Flag ma obudowę przygotowaną tak, że producent deklaruje wodoszczelność do 10 atmosfer.
Mechanizm C.741S oferuje wskazanie godzin, minut, sekund, dnia miesiąca oraz pomiar czasu na żądanie - do 12 godzin. Działa z częstotliwością 4 Hz i oferuje około 46 godzin rezerwy naciągu.
Prawie zapomniałem - nazwa Flag jest dość przewrotna. Odnosi się do zastosowanej kolorystyki - niebieskiego, białego i czerwonego. Spece z Chronoswiss'a "zbadali", że to barwy najczęściej wykorzystywane we flagach narodowych. Pomysłowe.
Nowy Chronoswiss Opus Chronograph Flag to atrakcyjny, nie przesadnie duży, pięknie szkieletowany model o wyrazistym charakterze. Zegarek jest już dostępny u oficjalnych dystrybutorów w cenie 11 400 Euro, czyli niewiele ponad 52 000 złotych.
Kto ma ochotę machać taką flagą?