Firma znana jest między innymi z wyrobów nawiązujących (chociaż możliwe, że określenie kopiujących byłoby lepsze), instrumenty pokładowe samolotów i śmigłowców. Producent serwuje zegarki o okrągłej tarczy, jednak z kwadratową kopertą.
Na rogach kwadratu są śrubki, imitujące te mocujące instrument w kokpicie prawdziwych maszyn. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do źródła tej stylistyki, polecam w wyszukiwarce grafiki wpisać na przykład „concorde cockpit” i powiększyć zdjęcia, jakie się pojawią.
Nowym instrumentem w kolekcji jest Bell & Ross BR03-92 Bi-Compass. To jeden z bardziej czytelnych zegarków, jakie opisywałem w ciągu ostatniego roku. Projektanci ponownie zaczerpnęli wiele z lotnictwa — wykorzystali nie tylko znane z awiacji kształty, ale także kolory.
Tarczę podzielono na dwie sekcje. Pierwsza — we wgłębieniu — służy do prezentacji aktualnej godziny. W centrum znalazł się obrotowy dysk ze sporych rozmiarów zielonym trójkątem. Zastępuje on wskazówkę godzinową. Odpowiednia skala została naniesiona cyframi arabskimi na pozostałej, nieruchomej części sekcji godzin. Kolor substancji luminescencyjnej to ta sama zieleń co na trójkącie.
Druga strefa tarczy, ponad tą z indeksami godzin, otrzymała dwie skale. Jedna - sekundowo/minutowa ma formę kreseczek naniesionych na flanszę między poziomami. Drugą — uzupełniającą, narysowano już na płaskiej powierzchni. Zaznacza każde pięć sekund i minut.
Na samej górze, tam gdzie zazwyczaj jest 0, znalazło się logo producenta, później naprzemiennie są arabskie liczby (10,20,30,40,50) i kreski (w miejscu 5,15,25,35,45,55). Liternictwo i linie powstały z beżowej substancji świecącej. Wskazówki minutowa oraz godzinowa są także białe i pozwalają sprawdzić wskazania po zmroku.
Ostatnim elementem tarczy jest okrągłe okienko datownika ze sfazowaną krawędzią. Znajduje się pomiędzy indeksami godzin 4 i 5. Numer dnia miesiąca naniesiono na czarny dysk i zorientowano w ten sposób, że liczby są umieszczone horyzontalnie.
To tyle — na tarczy nie ma nic więcej, żadnych ornamentów, ani dodatkowych wskazań. Zastosowano matowe, nieodbijające światła wykończenie. Dokładnie jak w samolocie. Instrument ma zapewnić maksymalną czytelność tak, aby wystarczyło na niego przelotnie spojrzeć, szybko uzyskując pożądaną informację.
Poza czytelną, lecz oszczędną tarczą, inne elementy są proste, mają użytkowy charakter i służą temu, by zegarek był wygodny oraz trwały.
Do stworzenia koperty o wymiarach 42 × 42 milimetry wykorzystano spiek ceramiczny. Jak łatwo się domyślić ma on czarną, matową barwę. Pozwoliło to zaoferować klientom wyrób odporny na starzenie. Przewidziano dwa paski — prosty gumowy oraz wyjątkowo elastyczny pasek typu NATO. Obudowa została przetestowana pod kątem odporności na wodę. Bell & Ross gwarantuje wodoszczelność do 100 metrów.
Pod tarczą znalazł się mechanizm o oznaczeniu BR-CAL.302. To wariacja werku Sellita SW 300-1. Kaliber prezentuje godziny, minuty, sekundy i dzień miesiąca. Rezerwa naciągu to około 42 godziny, a częstotliwość pracy - 4Hz. Wszystkim przeciwnikom kalibrów Sellita przypominam — w przeszłości ta firma była partnerem biznesowym gloryfikowanej ETA.
Opisywany model przygotowany zostanie w serii 999 egzemplarzy. Cena, nieuwzględniająca polskich podatków, to 3500 Euro.
Bell & Ross kolejny raz sięgnął do stylistyki, którą na co dzień mogli oglądać piloci, co nie pierwszy raz zaowocowało interesującym wyrobem. Im częściej widzę lub opisuję francuskie wyroby, tym bardziej chciałbym nosić jeden z nich. Trafiają do mnie, bo w dzieciństwie chciałem być pilotem i zawsze ciekawiły mnie wszystkie wskaźniki w kokpitach.