fbpx
1 Marca 2017

Recenzja: Carl F. Bucherer Manero Flyback

Napisał: Bartosz Marciniak

Na polskim rynku mamy bardzo bogaty przekrój marek zegarkowych. Począwszy od tych najbardziej znanych, a skończywszy na niszowych. Te drugie powoli zaczynają nabierać wiatru w żagle w kraju nad Wisłą. Firmą, która zdecydowanie zalicza się do tej drugiej grupy jest szwajcarska manufaktura – Carl F. Bucherer. 

 

Dziś mamy dla Was coś bardzo specjalnego. W ręce naszej redakcji wpadł ubiegłoroczny model Manero Flyback – klasyczny zegarek z symetrycznie zaimplementowanym chronografem, w kopercie wykonanej ze stali. Cóż za piękny czasomierz!  Zapraszamy do lektury!

 

 

Trochę historii

 

Firma została powołana do życia w 1888 roku przez Carl Friedrich Bucherer'a. To właśnie wtedy twórca otworzył swój pierwszy sklep z biżuterią i zegarkami w Lucernie – malowniczym mieście w Szwajcarii, usytuowanym na zachodnim brzegu Jeziora Czterech Kantonów. Jego nazwisko szybko stało się synonimem jakości oraz oryginalności. Biznes  rozrastał się. Dwaj synowie pana Carla F. Bucherer'a zostali skrupulatnie przygotowani do późniejszego objęcia firmy. Jeden zdobył wykształcenie zegarmistrza, a drugi złotnika.

 

 

Takie połączenie umiejętności rzemieślniczych umożliwiło dalszą ekspansję na rynku. W 1919 roku firma postanowiła wypłynąć na szerokie wody i zaczęła parać się produkcją własnych zegarków. Wynikiem tych manewrów było powstanie pierwszego zegarka damskiego w stylu Art Deco. Dobrych kilkadziesiąt lat później marka zaczęła skupiać się na wytwarzaniu sportowych chronografów. Jednak prawdziwym krokiem milowym w historii firmy było stworzenie manufakturowego kalibru CFB A1000 w 2008 roku.  Od tamtego czasu marka skrupulatnie rozwija swoją rodzinę własnych mechanizmów i umacnia pozycję. 

 

 

Manero Flyback

 

Manero Flyback to ubiegłoroczny model, który swoją premierę miał na targach w Bazylei. Do recenzji wybrałem wersję stalową, z dwóch ważnych powodów. Pierwszy to cena - zdecydowanie bardziej przystępna niż w przypadku wersji dysponującej złotą kopertą. Drugi to wygląd – stalowy wariant po prostu bardziej mi się spodobał.

 

 

Pierwszy kontakt

 

Pierwszy bliższy kontakt z zegarkiem i już wiedziałem, że to jest to! Tym, co rzuca się w oczy to nie wspaniały wygląd - o tym za chwilę, lecz jakość wykonania. Tak, Manero Flyback jest perfekcyjny co widać na każdym kroku - od koperty,  aż po zapięcie. To wydaje się być nierealne, ale ten zegarek naprawdę nie ma słabych punktów – przynamniej ja się takowych nie doszukałem. 

 

 

Tarcza zegarka została zaprojektowana bardzo starannie, zarówno pod względem estetycznym, jak i jakościowym. Kolor srebrny zdominował ją w całości, jednak nie zabrakło kontrastów. Zostały one uzyskane dzięki zastosowaniu barwy, o różnych jej odcieniach. Ja uwielbiam monochromatyczność, więc dla mnie jest to wielki plus. 

 

 

Fasetowane indeksy godzinowe zostały ręcznie zaaplikowane na pierścieniu utworzonym z ciemniejszej barwy. W centralnej części tarczy dominuje jaśniejszy kolor. To co jest najciekawsze w przypadku tego cyferblatu to kapitalna gra światłem. W zależności od kąta padania światła tarcza raz jest jaśniejsza, a raz ciemniejsza z wyraźnie widocznymi kontrastami. Udało się to doskonale uchwycić na zdjęciach. 

 

 

Z racji, iż mamy do czynienia z chronografem to nie mogło zabraknąć dodatkowych totalizatorów. Zostały one rozmieszczone symetrycznie, w układzie 3-9. To kolejny plus, nie lubię zegarków z trzema dodatkowymi tarczkami. Tutaj panuje idealna równowaga pomiędzy praktycznością, a estetyką. Na godzinie trzeciej mamy licznik minutowy od stopera, a na dziewiątej – mały sekundnik.

 

 

Okienko datownika powędrowało na godzinę szóstą. Na tarczy nie zabrakło również  skali tachymetrycznej. Ażurowane wskazówki typu Dauphiné dodają elegancji i szyku. Układ wskazań zabezpiecza wypukłe szkło szafirowe z obustronną powłoką antyrefleksyjną. Tego typu szkło to klasyczne rozwiązanie, którego zastosowanie w tym przypadku było obligatoryjne.

 

 

Koperta

 

Tytułowy model dysponuje kopertą o średnicy 43 mm, i grubości 14,45 mm. Jest to sporo jak na zegarek stricte garniturowy, ale spokojnie, nie jest aż tak źle. Koperta łączy w sobie elementy polerowane, jak i satynowane. Przeważają te pierwsze. Z jednej strony to dobrze, bo zegarek prezentuje się wyjątkowo okazale, zaś z drugiej szybko może „złapać” rysy.

 

 

Elementami, które najbardziej przypadły mi do gustu są pusher'y chronografu. Swoim wyglądem przypominają mi tłoki silnika, a do tego wspaniale się prezentują. Klasyka w końcu. Karbowana koronka z widocznym logo firmy dopełnia dzieła. Stalowy dekiel został wyposażony w szkło szafirowe, które umożliwia nam podziwianie mechanizmu. Obudowa zapewnia 30 metrową wodoszczelność. 

 

 

Jak zatem układa się zegarek na ręce? Bardzo dobrze, ale na większym nadgarstku. Niestety czterdzieści trzy milimetry w tym klasycznym wydaniu robi swoje. Osoby dysponujące większym niż 18 cm nadgarstkiem mogą zapomnieć o jakimkolwiek problemie. Jednak w tym miejscu zachęcam do przymierzenia czasomierza. W końcu nadgarstek, nadgarstkowi nie równy, nawet o tym samym wymiarze. Także nie bójcie się próbować! Sam czasomierz nosi się bardzo komfortowo i nie czuć jego wagi. 

 

 

Serce zegarka 

 

I tu największe zaskoczenie. Tym co napędza wskazówki jest kaliber CBF 1970 z automatycznym naciągiem sprężyny. Werk wyposażono w stoper z kołem kolumnowym i funkcją flyback. Legitymuje się 42 godzinną rezerwą chodu. Mówią, że diabeł tkwi w szczegółach,  i dokładnie w tym przypadku tak jest. Do wykończenia mechanizmu wykorzystano szereg zabiegów upiększających, takich jak: perłowanie, pasy genewskie, niebieskie śrubki i koło kolumnowe. Świetna robota!

 

 

Ostatnim elementem recenzowanego modelu jest czarny, skórzany pasek wykonany ze skóry aligatora, wyposażony w zatrzaskowe zapięcie. Owe zapięcie zostało naprawdę bardzo solidnie wykonane. Klamra, na której widnieje logotyp jest zmatowiona, a przyciski zabezpieczające przed samoczynnym rozpięciem zostały wypolerowane. Wysokogatunkowy pasek jest bardzo komfortowy w użytkowaniu. 

 

 

Podsumowanie

 

Zanim napiszę kilka zadań podsumowujących to chciałbym najpierw odptwiedzieć na jedno bardzo ważne pytanie: Do jakiej grupy docelowej kierowany jest prezentowany model? Myślę, że głównymi odbiorcami tytułowego modelu będą osoby w kwiecie wieku, stateczne, które docenią jakość wykonania oraz wyrafinowany, klasyczny design Manero Flyback. To również doskonała propozycja dla osób lubujących się w produktach niszowych. 

 

 

Kończąc przygodę z zegarkiem Carl F. Bucherer Manero Flyback warto podkreślić, że jest to bardzo udany model o wyjątkowej prezencji oraz jakości wykonania. Czasomierz idealnie sprawdzi się w roli zegarka garniturowego, ale nie tylko. Dodatkowo stosunek ceny do jakości zachęca do zakupu. Za zegarek trzeba zapłacić 31755 zł. Czy to dużo czy mało? Nie mi to oceniać, ale biorąc pod uwagę różne aspekty, wydaje się być to rozsądna cena.

 

*Zegarek do recenzji dostarczyła firma Jubitom - oficjalny dystrbutor marki Carl F. Bucherer w Polsce

Bartosz Marciniak

Bartosz Marciniak

Moja przygoda z zegarkami rozpoczęła się już w szkole średniej, kiedy to na okienkach godzinowych spacerowałem po alejach galerii handlowej i spoglądałem z niedowierzaniem na gabloty wystawowe najlepszych salonów sprzedających owe przedmioty. Pierwsze moje pytanie pojawiające się gdzieś tam w głowie było: "Dlaczego zegarki potrafią kosztować majątek?" W celu nabycia wiedzy na ten temat trafiłem na forum KMZiZ gdzie zaraziłem się pasją, która z czasem przeistoczyła się w miłość

ins Instagram


Nazwy własne firm, produktów, instytucji, a także ich znaki towarowe są własnością tychże firm, podobnie jak materiały graficzne i filmowe wykorzystane w serwisie Timeandwatches.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone © 2016 - 2023

Wykonanie: https://mizzo.pl